8 września 2019

Hop! Zmiana - szkoła bez ocen



Magdalena Sierocka z warszawskiej Szkoły Podstawowej nr 236 umożliwiła kolejne spotkanie nauczycieli – pasjonatów – praktyków „Hop! Zmiany. Pośród wielu poruszanych tematów w sposób naturalny na pierwsze miejsce wysunęło się ocenianie.
Wiesława Mitulska, specjalistka wdrażania oceniania kształtującego na pierwszym etapie edukacyjnym opowiedziała nam, uczestnikom o praktycznych aspektach pracy z okejem. Co pojawiło się jako bardzo istotne, to fakt, że jest to przede wszystkim metoda, filozofia edukacyjna, która jest możliwa do wdrożenia, a potem skutecznej realizacji pod warunkiem, że spotka się z akceptacją i zrozumieniem ze strony wszystkich uczestników okejowego procesu. Zatem pracę należy zacząć od rodziców, którzy powinni zrozumieć, czym jest uczenie oraz jak można obudzić motywację do zdobywania i doskonalenia umiejętności, pozostając poza systemem ocen wyrażanych cyfrą, emotikoną lub jakimkolwiek innym symbolem. Tajemnica rozwoju tkwi w prostej zależności między partnerami pozostającymi w procesie, to pięć strategii ok, z których mnie osobiście najbardziej fascynuje moc informacji zwrotnej i refleksji.
Uczestnicy spotkania zauważyli, że jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do oceniania, że nawet ta metoda napiętnowana jest semantycznie – „ocenianie” kształtujące. Zdecydowanie lepiej nazywać ją „widocznym uczeniem”, bo oddaje sam charakter procesu, w którym znajdują się uczeń, nauczyciel i rodzice.
O ile na pierwszym etapie edukacyjnym zasadniczo łatwo jest przekonać wszystkich szkolnych partnerów do porzucenia cyferek w ocenianiu, o tyle w starszych klasach wydaje się to przestępstwem i herezją. A jednak można!
                W naszych lekcjach szytych na miarę ucznia przede wszystkim zrezygnowałyśmy z oceny niedostatecznej, która kojarzy się z tzw. poprawami lub swego rodzaju końcem, ponieważ uczeń, który dostał jedynkę albo musiałby poprawiać, albo uznałby, że skoro dostał „laczka”, to trudno, a nawet świetnie, bo może zapomnieć o tym materiale i idzie dalej, bo przecież już są następne lekcje i rzeczy, które może mu wejdę do głowy, a może nie. Jeśli nie, to trudno, dostanie znowu jedynkę, chwilę się go poczepiają, a potem znów pójdzie dalej. Na końcu uwierzy, że jest marny i że właściwie to nic nie warto.
Ponadto przy ogromie pracy, która zaczęła układać się w efektywny proces, dostrzegłyśmy, że pozostałe oceny wyrażane cyfrą mają się nijak do wysiłku i zaangażowania naszych uczniów. Doskonale sprawdzała się informacja zwrotna i dyskusja nad tym, co już potrafię. Tradycyjna ocena pojawiała się tylko wtedy, kiedy trzeba było… pokazać rodzicom i może trochę uczniom (wszyscyśmy z tradycji stopnia szkolnego), że oto dziecko napisało opowiadanie na 4. Ciekawym doświadczeniem po dwóch latach pracy z takim sposobem oceniania (nie lubię tego słowa) była ocena końcoworoczna, którą najpierw proponowali uczniowie, a potem my. Okazało się, że była one zbieżna, niekiedy zaniżona przez ucznia. Dla nas nieważny był stopień opanowania podstawy programowej, najistotniejszy był skok rozwojowy dziecka, który nazywałyśmy  „milowym krokiem”.
W związku z tym szczególnie ważną dyskusję dla nas podjęła charyzmatyczna Natalia Bielawska, która kojarzy mi się „dżedaj”(zapis celowy) polskiej edukacji. Jest przykładem jasnej strony MOCY, dowodzi, że edukacja to relacje między uczniem, nauczycielem (chyba w tej sytuacji to niewłaściwie określenie) i rodzicami/opiekunami dziecka. Natalia w ogóle zrezygnowała z oceny wyrażonej cyfrą, jednocześnie dowiodła, że taka filozofia pracy nie czyni ucznia obibokiem, raczej wyciąga z niego to, co jest jego „mocą”.
Dlaczego nie stosujemy więc tej filozofii uczenia się we wszystkich polskich szkołach? W czym lub w kim leży problem?
Krótki przegląd sytuacji pozwolił wyciągnąć następujące wnioski: przeszkadzaczami są różne kategorie rodziców, stereotypy szkolne, kultura polskiej edukacji, nieprzygotowani do zmiany stylu pracy nauczyciele – tzw. „M.” i …
Na ostatnim spotkaniu z dyrektorem wydziału oświaty: „Proszę przypominać nauczycielom
o systematycznym i obfitym ocenianiu, rodzice się skarżą, że w e- dzienniku nieregularnie pojawiają się stopnie.”
W tej sytuacji zrozumiałam, że Wiosnę Edukacji i Hop! Zmianę muszę  wprowadzac również od góry!
Mocy przybywaj!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz