Dzieci, niezależnie od wieku, lubią uczyć się w ruchu. Dlatego wykorzystałyśmy nasze sale i okleiłyśmy je materiałami, które nasi uczniowie uznali za przydatne podczas pracy na lekcjach. Na ścianach zawisły nazwy emocji i cech człowieka, schemat do pisania rozprawki, charakterystyki, opowiadania twórczego. Serce rośnie, gdy podchodzą do ściany lub zerkają w stronę odpowiedniej kartki i korzystają pełnymi garściami. Jeśli zastanawiacie się nad wystrojem swojej sali - serdecznie polecamy. Najlepiej przyciąga i wchodzi do głowy samodzielnie wypracowany materiał
31 lipca 2019
22 lipca 2019
Po co nam lekturownik?
Cel: usystematyzowanie treści lektur obowiązkowych
i najważniejszych wiadomości; nauka estetyki i sporządzania notatek.
Przygotuj: zeszyt A4 lub teczka z foliowymi koszulkami,
materiały powtórkowe do każdej lektury obowiązkowej – u nas
głównie karty pracy Sylwii Oszczyk.
Pomysł “Lekturownika” nasunął się nam po przepracowaniu roku
z klasą siódmą i klasą czwartą. Stwierdziłyśmy wtedy,
że nie ma najmniejszych szans na to, żeby nasi uczniowie
szczegółowo pamiętali treść lektur przez długi czas.
I tak zaczęłyśmy wprowadzać „Lekturowniki” od klasy czwartej.
Działanie: Po każdej omówionej lekturze obowiązkowej
przygotowujemy jej podsumowanie.
Najczęściej wykorzystujemy do tego karty Sylwii Oszczyk.
Dzieci prowadzą „Lekturowniki” w oddzielnych zeszytach formatu A4
lub w teczkach z tzw.koszulkami – jak kto sobie życzy
i jak komu wygodniej. Zapisujemy tytuł lektury, nazwisko autora,
rodzaj i gatunek literacki.
W klasie IV póki co bez wielkiego wyjaśniania,
ale podział tekstów literackich na trzy worki „liryka”,
„epika” i „dramat” oraz częste wspominanie o narysowanych
w zeszycie workach powoduje, że bez problemu segregują lirykę i epikę.
Efekt:
Uczniowie chętnie dbają o swoje notatki, kolorują je, upiększają. Klasa IV i V na koniec roku szkolnego chce zorganizować wystawę swoich dzieł. Z całą pewnością łatwiej będzie odświeżyć treść lektur podczas powtórek przed egzaminem, bo z doświadczenia wiemy, że nieliczne dzieci przechowują zeszyty przedmiotowe.
19 lipca 2019
Być pod jednym dachem z nastolatkiem-słów kilka po lekturze książki Jaspera Juula
Pewnie wielu
rodziców nie raz pomyślało o tym, że gdyby istniał podręcznik w stylu „jak
wychować idealne dziecko”, który dawałby stuprocentową gwarancje sukcesu,
kupiłoby się go za każde pieniądze. Niestety (a może i „stety”), taki podręcznik
nie istnieje. Każdy rodzic ma w związku z tym okazję tworzyć swoją własną,
niekoniecznie pisaną, książkę.
Zarażona przez
Anię Konarzewską postacią pedagoga i psychologa Jaspera Juula, sięgnęłam
wakacyjnie po jedną z jego książek zatytułowaną „Nastolatki. Kiedy kończy się
wychowanie?”
„Kiedy dzieci
kończą dziesięć lat, powoli wchodzą w wiek nastoletni. Cztery lata potem jest
już za późno na wychowanie” twierdzi Jasper Juul. Niestety właśnie wtedy wielu
rodziców zabiera się za przyspieszone wychowywanie, bo ma świadomość straconego
i uciekającego czasu. Czy to oznacza, że wtedy już jest koniec naszego wpływu
na własne dzieci? Absolutnie nie! Mamy ogromny wpływ, ale musimy zmienić swoje
podejście i sposób myślenia o naszym dziecku i naszej roli w jego życiu. Odtąd
stajemy się partnerami, którzy prowadzą nastolatków do wejścia w dorosłe życie.
Urabiamy człowieka odpowiedzialnego, uzbrojonego w odpowiednie wartości i z
pełną świadomością własnego „ja”.
Jasper Juul
porusza w swojej książce tematy bliskie zarówno nam – rodzicom, jak i
wychowawcom. Rozprawia o odpowiedzialności, problemach szkolnych,
nadszarpniętym zaufaniu, łamaniu ustalonych reguł … wszystkim, co bliskie
rodzicom i wychowawcom nastolatków.
Przede
wszystkim my, jako dorośli, musimy nabrać świadomości, że bycie nastolatkiem
nie jest chorobą.
„- Ile lat ma
Pani dziecko?
- Czternaście.
- Ach tak. To
trudny wiek.
Jeśli zaś
odpowiedź brzmi: „Jedenaście”, wtedy można usłyszeć: - W takim razie niedługo
się zacznie!”
To prawda,
nastolatki w tym wieku bywają trudne, a nawet nieznośne, jednak na nic nie
chorują, a po prostu przechodzą głęboką przemianę. Świetnie mówi o tym mój
ulubiony i często wspominany dr Marek Kaczmarzyk:
W tym okresie
przestajemy mamusiować i tatusiować, bo tego typu zachowania nasze dzieci już
nie potrzebują. Jeśli za bardzo wczuwamy się w tę rolę nasze słowa wpadają
jednym uchem, by szybko wypaść drugim.
„Rzeczywiste
wychowanie odbywa się między wierszami. Przenika poprzez szczególną atmosferę,
jaka panuje w domu między rodzicami, między nimi i znajomymi czy sąsiadami.”
Przede
wszystkim akceptujmy naszego buntownika takiego, jakim jest i nie porównujmy go
do idealnego w naszych oczach dziecka naszych znajomych.
Co z regułami i
zasadami? Zdecydowanie takowe mieć musimy, bo „w życiu gromadki muszą być
zasady”, jak mawiał Janusz Korczak. Ale w jaki sposób je zorganizować i ich
przestrzegać? Juul radzi równorzędny dialog z nastolatkiem na temat reguł. Wiem
o tym doskonale jako wychowawca nastolatków i mama czternastolatki, że ustalone
wspólnie zasady są dzieciom bliższe od tych, które próbują wcisnąć w ich życie
dorośli. Dlatego wspólnie ustalone zasady łatwiej przyswoić. Wiadomo, że nawet
najlepiej dopracowane reguły i tak spowodują eksperymenty w postaci ich
łamania. Ot, takie są reguły młodości i z całą rodzicielską miłością uczmy
nasze dorastające dzieci ponoszenia konsekwencji. I jedna ważna zasada – jeśli
przytrafi się jakaś wpadka z przekroczeniem reguł – nie moralizujmy przez
kolejne pół roku. Jeden raz wystarczy.
Jasper Juul
mówi o tym, jak ważny jest trójkąt współpracy w polach dzieci-szkoła-rodzice. I
jak często występują w tym trójkącie zaburzenia. Szkoła bardzo często
przypomina fabrykę – nikt nie myśli o dziecku jako człowieku, ale postrzega w
nim wyłącznie ucznia. Radość moją budzą różne działania, które zaczynają
zmieniać ten obraz dziecka w szkołach i świadomości ludzi, z którymi mam
przyjemność się spotykać i współpracować. Wielu nauczycieli i rodziców ciągle
jednak tkwi jakby „w betonie”, gdzie panują napięte relacje na linii „ja
nauczyciel” – „ty rodzic” plus dziecko w postaci ucznia. Dorośli popadają w
konflikty i nie mogą znaleźć wspólnego języka
dla dobra dziecka przecież. Juul
radzi, aby nauczyciele nie bali się rodziców i dali sobie możliwość przyjęcia
jakiejś nowej nauki, zaś rodzice „traktujcie nauczycieli tak, jakbyście
chcieli, żeby oni traktowali wasze dzieci”.
Rozmawiajmy
zatem ze sobą – my dorośli, ale przede wszystkim rozmawiajmy z naszymi dziećmi,
ale tak…naprawdę. Nie odpytujmy, nie pouczajmy, ale po prostu rozmawiajmy jak z
bliską sobie osobą. Trzeba sobie wyobrazić, że nie mamy do czynienia z
dzieckiem, ale z przyjacielem lub przyjaciółką. O czym rozmawiamy? Zdecydowanie
zmieni się ton, tematyka i podejście do rozmówcy. Nastolatek wyczuje to od razu
i chętnie się otworzy, a my jako rodzice będziemy zaszokowani tym, ile się o
nim i jego życiu dowiemy.
Obdarzmy nasze
dzieci i wychowanków zaufaniem i pozwólmy nastolatkowi na większą
odpowiedzialność. Pozwólmy czasem upaść i najprościej mówiąc – uczyć się na
własnych błędach. Nie chorujmy, jak to doskonale nazwała nasza koleżanka Kasia Stranz-Kaja, na
„mamozę” i „tatozę”, bo to choroba, która jest źródłem wielu konfliktów i
rujnuje zaufanie. Przy okazji rodzice odczuwają ciągłe zmęczenie i brak czasu
dla siebie. Dajmy szansę naszym dorastającym dzieciom na udowodnienie nam, że
dadzą sobie radę. „Jako rodzice często odbieramy dzieciom tę odpowiedzialność:
decydujemy, kiedy są głodne, kiedy najedzone, kiedy muszą iść spać, co mają
zrobić z włosami, jak mają się zachowywać wobec kolegów i tak dalej. A potem
oczekujemy, że w wieku trzynastu lat nagle staną się samodzielne i
odpowiedzialne. To absurd, przecież nie miały szansy się tego nauczyć”.
Wspierajmy dzieci dobrym słowem i odpowiednim wzmacniającym feedbackiem, a z
pewnością łatwiej będzie i nam dorosłym, i naszym dorastającym pociechom.
Bądźmy
sparingpartnerami dla naszych dzieci!
Na koniec
jeszcze jeden odcinek - dr Marek Kaczmarzyk o zrozumieniu nastolatka
6 lipca 2019
Notuj tak, jak lubisz
Na pewnym etapie naszej pracy uświadomiłyśmy sobie, że skoro my lubimy tworzyć różne notatki tego samego tematu po swojemu, to dlaczego nasi uczniowie mają poddawać się narzuconej przez nas formie. Zaproponowałyśmy, żeby każdy notował na swój własny sposób. Okazało się, że dzieci podeszły do zadania w sposób zupełnie naturalny. Nie było osoby, która miałaby wątpliwości.
Cel: nauka wykonywania notatki w zeszycie dla ucznia,
poszukiwanie własnych,ulubionych sposobów notowania.
Potrzebujesz: uczniowie - swoje zeszyty, Ty - swobody w działaniu i
pozbycia się przeświadczenia, że każdy zeszyt w klasie musi być taki
sam ;)
Działanie: Ponieważ doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy z nas, a więc i każdy uczeń jest inny i ma swój własny sposób postrzegania, to stwierdziłyśmy, że nie ma możliwości tworzenia jednakowych notatek. Dlatego najpierw przetestowałyśmy dowolność notowania w klasie 7, zaś w kolejnym roku rzuciłyśmy na szerokie wody czwartoklasistów i pozostałe nasze klasy. Każdy ma prawo wykonywać swoją własną notatkę w ulubiony przez siebie sposób. Nauczyłyśmy dzieciaki myśleć obrazami i używać kolorów - bo tak lubią nasze mózgi.
Efekty: Każdy zeszyt w klasie jest...inny. Na początku uczniowie
wahali się czy naprawdę można narysować schemat, czy może zrobić
tabelkę albo zdecydować się na mapę myśli. Obecnie każdy ma
swój własny sposób na notowanie. Z rozmów z dziećmi wynika, że są
zadowolone z takiego sposobu prowadzenia zeszytów,
bo “wiem, o co mi chodziło”. Dzieci wnioskują, aby przekazać
nauczycielom innych przedmiotów, żeby mogli w taki sposób
notować podczas innych lekcji. Sensacją dla młodszych dzieci była
możliwość używania w zeszycie “czerwonego długopisu”.
5 lipca 2019
"Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć" - słowo Magdy o kreatywności
Ludwik
Hirszfeld powiedział: „Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć”. Musi rozpalać
swoim ogniem, dzielić się iskrą, ale też pozwalać na własny samozapłon. Zatem
słów kilka na temat kreatywności - czy
jest nam w ogóle potrzebna?
Na
początek zastanówmy się czym jest kreatywność, bo o tym, że to ostatnimi czasy niezwykle „modne” słowo,
nikogo nie trzeba przekonywać. Modne, ale czy do końca wiemy na czym polega i
jak je wprowadzić do własnego życia? Przejrzałam różne strony i na
neuropedagogika.org trafiłam na wyjaśnienia słowa „kreatywność”, które są mi
bliskie.
„KREATYWNOŚĆ
(postawa twórcza; od łac. creatus czyli twórczy) - proces umysłowy pociągający za sobą
powstawanie nowych idei, koncepcji lub nowych skojarzeń, powiązań z
istniejącymi już ideami i koncepcjami.”
„KREATYWNOŚĆ
to takie widzenie rzeczy, które każdy inny także widzi i stworzenie takich
związków, których nikt inny nie dostrzegł”.
„KREATYWNOŚĆ
JEST WYRAZEM NASZEJ NIEPOWTARZALNOŚCI”.
Zaś
„MYŚLENIE KREATYWNE to myślenie prowadzące do uzyskania oryginalnych i
stosownych rozwiązań”.
Skoro
teoretyczne podejście do tematu mamy już z głowy, możemy zastanowić się nad tym
po co być kreatywnym. Żyjemy w czasach, w których wszystko (dosłownie wszystko)
dzieje się szybko, często „po łebkach”, gdzie zwykle brakuje czasu, także tego
na rozwój siebie i swojej kreatywności. Moim codziennym podwórkiem jest szkoła,
którą obserwuję z perspektywy nauczyciela i rodzica. Przeraża fakt, że w XXI
wieku większość szkół pozostaje betonowa i niechętnie otwiera się na zmiany w
sposobie myślenia i funkcjonowania. Można
odnieść wrażenie, że dorośli ludzie boją się kreatywności młodych ludzi,
gdyż to wymaga obudzenia w sobie tegoż samego. W szkole każdego dnia skupiamy
się na rozwoju intelektualnym uczniów, zapominając o rozwoju jego kreatywności.
Musimy
pamiętać o tym, że wymagania, które stawia przed młodymi ludźmi współczesny
świat są wielkie. Od każdego z nas zależy czy pozwolimy uniknąć schematów i dać
pole do popisu kreatywności. Dzieci i młodzież same podpowiadają nam czego
potrzebują i czego od nas – dorosłych oczekują. Niestety, wielokrotnie udajemy
wszechwiedzących i nie dajemy szans na odkrywanie w sobie pokładów
kreatywności. Wielu rodziców i nauczycieli skupia się tak bardzo na realizacji
programów (a nie daj Boże i podręczników!), że zapominają o innych
kompetencjach i potrzebach. Mały Książę mówił, że „Dorośli są bardzo dziwni.”
„Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu,
nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: ”Jaki jest
dźwięk jego głosu?” „W co lubi się bawić?” „Czy zbiera motyle?” Oni spytają
was: „Ile ma lat?” „Ilu ma braci?” „Ile waży?” „Ile zarabia jego ojciec?” I
trudno z małym bohaterem Antoine de Saint Exuperiego się nie zgodzić: „Ile zadań
zrobiłeś?” „Jaki masz wynik?” „Jaka była średnia?” Te pytania każdego dnia
słyszą młodzi uczniowie od rodziców i nauczycieli. Zróbmy rachunek sumienia i
spytajmy siebie, ile razy powiedzieliśmy „cieszę się, że to rozumiesz” „wiem,
ile pracy cię to kosztowało” „świetnie się rozwijasz” „masz doskonałe pomysły”
– „JESTEŚ NIEZWYKLE KREATYWNY!” O tym, jak dorośli zabijają wrodzoną ciekawość
dziecka i ograniczają wyzwalanie nowych pomysłów opowiada filmik „Alike short
film”
Od nas na
każdym kroku zależy czy rozbudzimy kreatywność – swoją i innych.
Po
pierwsze – musimy zdać sobie sprawę ze swojej mocy. Zrzucić maskę poważnego i
nieomylnego dorosłego. Stać się kreatywnym w zwykłych, codziennie wykonywanych
czynnościach. Zadbajmy o to, aby każdy nasz dzień był przyjemny, a nie podobny
do wielu innych. Nie dajmy się schematom!
Po drugie
– jeśli nasze życie codzienne ubarwimy ciekawymi pomysłami z całą pewnością
zaczniemy inaczej postrzegać nasze obowiązki. Wielu ludzi koszmarnie narzeka,
nie lubi swojej pracy, wykonuje ją jakby „za karę”. A może wystarczyć znaleźć
jakiś jej element, który pozwoli nam na rozwój? Odwołam się do siebie i swoich
poczynań na gruncie zawodowym. Od 18 lat pracuję w szkole. Specyficzny to
„zakład pracy” pod wieloma względami. Od zawsze czułam potrzebę robienia
CZEGOŚ, a nie tylko zwykłego chodzenia do pracy. I pewnie to, że na swojej
drodze spotykam niesamowicie kreatywnych ludzi powoduje, że udaje mi się robić
to, co lubię. Nie poddaję się rutynie, zrzucam z siebie pancerz nieomylnego
belfra i … ciągle się uczę czegoś nowego od moich kreatywnych uczniów. Rozwijam
się i sprawia mi to satysfakcję – osobistą i zawodową.
Po
trzecie - kreatywne postrzeganie świata
powoduje, że nakręcamy się na działanie. Już nigdy nie dasz się omotać
schematom. Zawsze będziesz szukać innych rozwiązań – i to na każdej życiowej
płaszczyźnie.
Po czwarte
– ponieważ ciągle działasz, zaczynasz zupełnie naturalnie i nieświadomie
pomagać innym ludziom. Zapalasz innych i wspólnie czynicie wiele dobrego.
Pozytywy
rozwijania w sobie kreatywności można by mnożyć w nieskończoność. Co chwilę
wpada do głowy nowy pomysł. Na koniec chciałabym opowiedzieć bajkę „Skrzydła
służą do latania”, którą w swojej niezwykłej książce zamieściła Anka
Konarzewska.
„Kiedy dorósł,
ojciec rzekł do niego:
- Synu
mój, nie wszyscy rodzimy się ze skrzydłami. Prawdą jest, że nie masz obowiązku
latania, ale myślę, że szkoda by było, abyś ograniczył się jedynie do
chodzenia, posiadając skrzydła.
- Ale ja
nie umiem latać – odpowiedział syn.
- To
prawda… - rzekł ojciec. Wszedł z nim na górę i stanął nad przepaścią. –
Widzisz, synu? To jest próżnia. Kiedy zechcesz latać, przyjdziesz tutaj
nabierzesz powietrza, skoczysz w otchłań, rozłożysz skrzydła i polecisz.
Syn
zwątpił.
- A jak
spadnę?
- Chociaż
spadniesz, nie umrzesz. Będziesz miał tylko parę zadrapań, które uodpornią cię
na kolejną próbę – odparł ojciec.
Syn wrócił
do wioski, aby spotkać się z przyjaciółmi, ci powiedzieli mu:
-
Zwariowałeś? Po co? Twój ojciec oszalał do reszty? Do czego potrzebne ci to
latanie? Nie wygłupiaj się!
Najlepsi
przyjaciele doradzili mu:
- A
jeśliby to było prawdą? Czy to nie jest niebezpieczne? Czemu nie zaczniesz
stopniowo? Spróbuj skoczyć z drabiny albo z korony drzewa. Ale…ze szczytu?
Młodzieniec
posłuchał rad tych, co go kochali. Wszedł na wierzchołek drzewa i nabrawszy
odwagi, skoczył. Rozwinął skrzydła, ale niestety runął na ziemię. Spotkał się
ze swoim ojcem:
-
Okłamałeś mnie! Nie mogę latać! Spróbowałem i zobacz jak się uderzyłem! Nie
jestem taki jak ty. Moje skrzydła są do ozdoby.
- Synu mój
– rzekł ojciec. – Żeby latać, trzeba stworzyć sobie przestrzeń wolnego
powietrza do rozłożenia skrzydeł. Podobnie jest ze spadochronem: potrzebujesz
pewnej wysokości, zanim skoczysz. Aby latać, trzeba zacząć brać na siebie
ryzyko. Jeśli nie chcesz, to może lepiej zrezygnować i na zawsze chodzić.”
Kochani
Dorośli! Pamiętajcie o tym, że każdy z nas ma szansę rozwinąć swoje skrzydła. Tylko od nas zależy czy będą latać. Zacznijmy
od rozwijania kreatywności w sobie i podajmy iskierkę dalej.
1.www.neuropedagogika.org.pl
2. Antoine
de Saint Exupery „Mały Książę”
3.Daniel
Martinez i Rafe Cano Mendez „Alike short film”
4.Spot
reklamowy kampanii prowadzonej przez Fundacja Rodzice Przyszłości
5.Anna
Konarzewska „Być (nie)zwykłym wychowawcą
4 lipca 2019
Kreatywność jest wolnością
Czym jest kreatywność, dlaczego
dziś okazuje się być tak ważna i dlaczego tyle się
o niej współcześnie mówi? Na ten temat wypowiedziała się Beata dla Creativity first. Zapraszamy do lektury!
o niej współcześnie mówi? Na ten temat wypowiedziała się Beata dla Creativity first. Zapraszamy do lektury!
https://creativityfirst.art
Wielu, nie tylko praktyków,
wydało sporo publikacji na ten temat. Wśród nich zdecydowanie cenię Edwarda Nęckę, który w „Treningu twórczości”
nie dość, że definiuje kreatywność, to jeszcze daje zbiór zadań, mających
wspierać rozwój możliwości twórczych. Wg niego: „Kreatywność przejawia się
zwykle w jakiejś formie obserwowalnego zachowania, polegającego na produkcji
nowych i wartościowych wytworów (np. wierszy, utworów literackich, dowcipów
kabaretowych), przy czym niekiedy wytworem może być samo zachowanie (np. w
wypadku twórczości choreograficznej)”. Dzięki Krzysztofowi Szmidtowi, kolejnemu
badaczowi i autorowi książek w tym temacie dowiedziałam się, że: „(…)
kreatywność jest zdolnością człowieka do tworzenia wytworów nowych i
wartościowych; wartościowych to znaczy cenniejszych pod jakimś względem
(estetycznym, praktycznym, naukowym) od tego, co było do tej pory (…) człowiek
kreatywny wobec tego to ktoś, kto jest zdolny generować pomysły, które czynią
nasz świat lepszym, bardziej prawdziwym lub piękniejszym” . Byłabym
nierzetelna, gdym nie wspomniała o kolejnym, fenomenalnym ekspercie kreatywnego
myślenia Edwardzie de Bono. Nierzadko sięgam po opracowane przez niego mapy
myśli lub myślowe kapelusze. Dzięki nim można „wytrenować giętkość, płynność i
oryginalność myślenia, myślenie kreatywne nazywa dywergencyjnym czyli myśleniem
w bok. W książce „Naucz się kreatywnie myśleć” odnalazłam coś, co potwierdziło
moje spostrzeżenia. Kreatywność przypisuje się ludziom inteligentnym, a to –jak
dowodzi de Bono – fałszywe założenie. Też się z tym zgadzam!
Według mnie kreatywność pojawia
się nie tam, gdzie jest inteligencja, ale tam, gdzie jest wolność.
Jak rozumiem wolność? To
możliwość podejmowania niezależnych od nikogo decyzji, to stan psychicznego i
fizycznego dobrostanu, który pozwala mi cieszyć się sobą i otoczeniem. W takiej
atmosferze rodzą się prawdziwe potrzeby, a z nich pasje i zwykłe
zainteresowania. Motorem do działania i odkrywczości nie jest z całą pewnością
samotność, towarzystwo szczerych i autentycznie wspierających ludzi sprawia, że
się po prostu chce. Wśród przychylności obserwatorów można sobie pozwolić na
błędy. Te są kluczem do sukcesu! Pozwalają na wielokrotne powtarzanie i
modyfikowanie procesów twórczych, dzięki którym, mimochodem, uruchamia się
wewnętrzna motywacja, pozwalająca dążyć do obranego celu. Poczucie sprawstwa
daje ogromną satysfakcję, zaś pozytywny
odbiór naszych starań jest nagrodą w postaci własnego pozytywnego wizerunku.
Nie wszystko co się „kreuje” musi mieć wymiar materialny, namacalny, widoczny
„gołym okiem”.
Co z kolei zabija kreatywność? To
wszystko, co jest przeciwieństwem wolności.
Na pewno więc są to przedmiotowe traktowanie, niemożność dzielenia się pasją, brak wsparcia – samotność (wybitnym wyjątkiem jest Robinson Kruzoe, ale w jego przypadku możemy raczej mówić o atawizmie a nie o kreatywności) oraz autorytarność.
Na pewno więc są to przedmiotowe traktowanie, niemożność dzielenia się pasją, brak wsparcia – samotność (wybitnym wyjątkiem jest Robinson Kruzoe, ale w jego przypadku możemy raczej mówić o atawizmie a nie o kreatywności) oraz autorytarność.
Wrócę do pytania, które
postawiłam na początku. Dlaczego dziś tyle mówi się
o kreatywności i zadaje się sobie tyle trudu, by ją ćwiczyć? Może dlatego, że w erze zachwytu światem technologii wreszcie zauważono człowieka i dostrzeżono, że wszystko co jest, istnieje tylko dzięki pomysłowości i potędze ludzkiej twórczości. Można by tu mówić o wielkich odkrywcach dawnych i współczesnych, podawać przykłady choćby Walta Disneya, nie tylko właściciela wytwórni filmowej, lecz przede wszystkim wielkiego mistrza coachingu, czy wyjątkowego dla mnie autorytetu Steva Jobsa, który dzięki 5 dolarom i kreatywności stworzył aplowską krainę snów. Moim zdaniem należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny, wspominany już przeze mnie aspekt, na wolność. Oto, co w kwestii kreatywności stanowi moje, wykreowane osobiście, motto: daj mi wolność, a zmienię świat, jeśli nie globalnie, to na pewno mój, osobisty, stanę się lepsza najpierw dla siebie, potem dla innych.
o kreatywności i zadaje się sobie tyle trudu, by ją ćwiczyć? Może dlatego, że w erze zachwytu światem technologii wreszcie zauważono człowieka i dostrzeżono, że wszystko co jest, istnieje tylko dzięki pomysłowości i potędze ludzkiej twórczości. Można by tu mówić o wielkich odkrywcach dawnych i współczesnych, podawać przykłady choćby Walta Disneya, nie tylko właściciela wytwórni filmowej, lecz przede wszystkim wielkiego mistrza coachingu, czy wyjątkowego dla mnie autorytetu Steva Jobsa, który dzięki 5 dolarom i kreatywności stworzył aplowską krainę snów. Moim zdaniem należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny, wspominany już przeze mnie aspekt, na wolność. Oto, co w kwestii kreatywności stanowi moje, wykreowane osobiście, motto: daj mi wolność, a zmienię świat, jeśli nie globalnie, to na pewno mój, osobisty, stanę się lepsza najpierw dla siebie, potem dla innych.
Bibliografia:
Bono E. Naucz się myśleć kreatywnie.
Prima 2010
Nęcka E. Trening twórczości.GWP
2012
Szmidt J. K. Trening
kreatywności. Podręcznik dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych.
Helion 2013
Rozpisujemy uczniów - wypracowanie w kawałkach
O tym, że trudno naszym uczniom zacząć pisanie, wiemy wszyscy doskonale. Znalazłyśmy sposób za pomocą którego pomagamy rozgryźć tajemnice każdej formy wypowiedzi. Jak wygląda nasza praca? Właśnie tak:
Cel: uczeń utrwala kompozycję wypowiedzi, łączy logicznie treści, bawi się wypracowaniem.
Przygotuj: wzorcowe wypracowanie, kolorowe zakreślacze,w innej wersji nożyczki.
Działanie: rozdaj uczniom kartę z wzorcowym wypracowaniem. Uczniowie na kolorowo zaznaczają kolejne elementy kompozycyjne. Wyjaśniają sposoby łączenia kolejnych akapitów, zależności między akapitami, częściami kompozycyjnymi.W innej wersji rozdaj uczniom wzorcowe wypracowania, uczniowie tną je na części, kierując się akapitami, mieszają pocięte paski i odtwarzają wypracowanie przyklejają fragmenty do zeszytu.
Efekty: uczniowie w atmosferze zagadki bawią się wypracowaniem, jednocześnie uczą się logicznego myślenia o formach retorycznych. Powstaje też swobodna kolorowa notatka.Chętnie zaglądają do swojej notatki w późniejszym czasie, gdy tworzą samodzielne dzieła. 2 lipca 2019
Przyjaźń
i współpraca zaowocowały niezwykłą wymianą pomysłów, inicjatyw i doświadczeń
edukacyjnych. Pracując w wiejskich szkołach, zamarzyłyśmy o wprowadzeniu
naszych uczniów w wielki świat edukacyjnej przygody.
W
październiku 2017 roku odrzuciłyśmy sztywne ramy rozkładów materiałów i
podręczników. Pochyliłyśmy się nad potrzebami uczniów, poszukałyśmy ich
talentów. Na tej podstawie komponowałyśmy lekcje, które „działy się” w odległych od siebie o ponad 100 km szkołach. Na początku kwietnia zebrałyśmy
część materiałów i spisałyśmy w książeczce, która, pisana przyjazną szkolną
gawędą, prezentuje efekty pracy naszych uczniów.
Dzieci
z klasy 4-8 i 3 gimnazjum są naszymi małymi – wielkimi bohaterami. Pokonały
długą i krętą drogę osobistego rozwoju, codziennie inspirując nas do szukania
nowych sposobów by dla każdego lekcja była szyta na miarę.
Naszą
pracę opublikowałyśmy na stronie Polonistów z pasją oraz Wiosny Edukacji,
ponieważ przyświecała nam idea dzielenia się radością zmieniania szkoły,
zmieniania sposobów pracy z uczniami, zmieniania samych siebie. Teraz nadszedł
czas na zbieranie pomysłów na blogu. W końcu każdy kiedyś wreszcie do czegoś
dorasta. My właśnie doszłyśmy do tego etapu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)