31 lipca 2019

Ruch w sali lekcyjnej? Mile widziany






Dzieci, niezależnie od wieku, lubią uczyć się w ruchu. Dlatego wykorzystałyśmy nasze sale i okleiłyśmy je materiałami, które nasi uczniowie uznali za przydatne podczas pracy na lekcjach. Na ścianach zawisły nazwy emocji i cech człowieka, schemat do pisania rozprawki, charakterystyki, opowiadania twórczego. Serce rośnie, gdy podchodzą do ściany lub zerkają w stronę odpowiedniej kartki i korzystają pełnymi garściami. Jeśli zastanawiacie się nad wystrojem swojej sali - serdecznie polecamy. Najlepiej przyciąga i wchodzi do głowy samodzielnie wypracowany materiał



Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i ludzie siedzÄ… Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi

22 lipca 2019

Po co nam lekturownik?


Cel: usystematyzowanie treści lektur obowiązkowych
i najważniejszych wiadomości; nauka estetyki i sporządzania notatek.
Przygotuj: zeszyt A4 lub teczka z foliowymi koszulkami,
materiały powtórkowe do każdej lektury obowiązkowej – u nas
głównie karty pracy Sylwii Oszczyk.

Pomysł “Lekturownika” nasunął się nam po przepracowaniu roku
z klasą siódmą i klasą czwartą. Stwierdziłyśmy wtedy,
że nie ma najmniejszych szans na to, żeby nasi uczniowie
szczegółowo pamiętali treść lektur przez długi czas.
I tak zaczęłyśmy wprowadzać „Lekturowniki” od klasy czwartej.
Działanie: Po każdej omówionej lekturze obowiązkowej
przygotowujemy jej podsumowanie.
Najczęściej wykorzystujemy do tego karty Sylwii Oszczyk.
Dzieci prowadzą „Lekturowniki” w oddzielnych zeszytach formatu A4
lub w teczkach z tzw.koszulkami – jak kto sobie życzy
i jak komu wygodniej. Zapisujemy tytuł lektury, nazwisko autora,
rodzaj i gatunek literacki.
W klasie IV póki co bez wielkiego wyjaśniania,
ale podział tekstów literackich na trzy worki „liryka”,
„epika” i „dramat” oraz częste wspominanie o narysowanych
w zeszycie workach powoduje, że bez problemu segregują lirykę i epikę. 
Efekt:
Uczniowie chętnie dbają o swoje notatki, kolorują je, upiększają. Klasa IV i V na koniec roku szkolnego chce zorganizować wystawę swoich dzieł. Z całą pewnością łatwiej będzie odświeżyć treść lektur podczas powtórek przed egzaminem, bo z doświadczenia wiemy, że nieliczne dzieci przechowują zeszyty przedmiotowe.

19 lipca 2019

Być pod jednym dachem z nastolatkiem-słów kilka po lekturze książki Jaspera Juula


Pewnie wielu rodziców nie raz pomyślało o tym, że gdyby istniał podręcznik w stylu „jak wychować idealne dziecko”, który dawałby stuprocentową gwarancje sukcesu, kupiłoby się go za każde pieniądze. Niestety (a może i „stety”), taki podręcznik nie istnieje. Każdy rodzic ma w związku z tym okazję tworzyć swoją własną, niekoniecznie pisaną, książkę.
Zarażona przez Anię Konarzewską postacią pedagoga i psychologa Jaspera Juula, sięgnęłam wakacyjnie po jedną z jego książek zatytułowaną „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?”
„Kiedy dzieci kończą dziesięć lat, powoli wchodzą w wiek nastoletni. Cztery lata potem jest już za późno na wychowanie” twierdzi Jasper Juul. Niestety właśnie wtedy wielu rodziców zabiera się za przyspieszone wychowywanie, bo ma świadomość straconego i uciekającego czasu. Czy to oznacza, że wtedy już jest koniec naszego wpływu na własne dzieci? Absolutnie nie! Mamy ogromny wpływ, ale musimy zmienić swoje podejście i sposób myślenia o naszym dziecku i naszej roli w jego życiu. Odtąd stajemy się partnerami, którzy prowadzą nastolatków do wejścia w dorosłe życie. Urabiamy człowieka odpowiedzialnego, uzbrojonego w odpowiednie wartości i z pełną świadomością własnego „ja”.
Jasper Juul porusza w swojej książce tematy bliskie zarówno nam – rodzicom, jak i wychowawcom. Rozprawia o odpowiedzialności, problemach szkolnych, nadszarpniętym zaufaniu, łamaniu ustalonych reguł … wszystkim, co bliskie rodzicom i wychowawcom nastolatków.
Przede wszystkim my, jako dorośli, musimy nabrać świadomości, że bycie nastolatkiem nie jest chorobą.
„- Ile lat ma Pani dziecko?
- Czternaście.
- Ach tak. To trudny wiek.
Jeśli zaś odpowiedź brzmi: „Jedenaście”, wtedy można usłyszeć: - W takim razie niedługo się zacznie!”
To prawda, nastolatki w tym wieku bywają trudne, a nawet nieznośne, jednak na nic nie chorują, a po prostu przechodzą głęboką przemianę. Świetnie mówi o tym mój ulubiony i często wspominany dr Marek Kaczmarzyk:
W tym okresie przestajemy mamusiować i tatusiować, bo tego typu zachowania nasze dzieci już nie potrzebują. Jeśli za bardzo wczuwamy się w tę rolę nasze słowa wpadają jednym uchem, by szybko wypaść drugim.
„Rzeczywiste wychowanie odbywa się między wierszami. Przenika poprzez szczególną atmosferę, jaka panuje w domu między rodzicami, między nimi i znajomymi czy sąsiadami.”
Przede wszystkim akceptujmy naszego buntownika takiego, jakim jest i nie porównujmy go do idealnego w naszych oczach dziecka naszych znajomych.
Co z regułami i zasadami? Zdecydowanie takowe mieć musimy, bo „w życiu gromadki muszą być zasady”, jak mawiał Janusz Korczak. Ale w jaki sposób je zorganizować i ich przestrzegać? Juul radzi równorzędny dialog z nastolatkiem na temat reguł. Wiem o tym doskonale jako wychowawca nastolatków i mama czternastolatki, że ustalone wspólnie zasady są dzieciom bliższe od tych, które próbują wcisnąć w ich życie dorośli. Dlatego wspólnie ustalone zasady łatwiej przyswoić. Wiadomo, że nawet najlepiej dopracowane reguły i tak spowodują eksperymenty w postaci ich łamania. Ot, takie są reguły młodości i z całą rodzicielską miłością uczmy nasze dorastające dzieci ponoszenia konsekwencji. I jedna ważna zasada – jeśli przytrafi się jakaś wpadka z przekroczeniem reguł – nie moralizujmy przez kolejne pół roku. Jeden raz wystarczy.
Jasper Juul mówi o tym, jak ważny jest trójkąt współpracy w polach dzieci-szkoła-rodzice. I jak często występują w tym trójkącie zaburzenia. Szkoła bardzo często przypomina fabrykę – nikt nie myśli o dziecku jako człowieku, ale postrzega w nim wyłącznie ucznia. Radość moją budzą różne działania, które zaczynają zmieniać ten obraz dziecka w szkołach i świadomości ludzi, z którymi mam przyjemność się spotykać i współpracować. Wielu nauczycieli i rodziców ciągle jednak tkwi jakby „w betonie”, gdzie panują napięte relacje na linii „ja nauczyciel” – „ty rodzic” plus dziecko w postaci ucznia. Dorośli popadają w konflikty i nie mogą znaleźć wspólnego języka  dla dobra dziecka  przecież. Juul radzi, aby nauczyciele nie bali się rodziców i dali sobie możliwość przyjęcia jakiejś nowej nauki, zaś rodzice „traktujcie nauczycieli tak, jakbyście chcieli, żeby oni traktowali wasze dzieci”.
Rozmawiajmy zatem ze sobą – my dorośli, ale przede wszystkim rozmawiajmy z naszymi dziećmi, ale tak…naprawdę. Nie odpytujmy, nie pouczajmy, ale po prostu rozmawiajmy jak z bliską sobie osobą. Trzeba sobie wyobrazić, że nie mamy do czynienia z dzieckiem, ale z przyjacielem lub przyjaciółką. O czym rozmawiamy? Zdecydowanie zmieni się ton, tematyka i podejście do rozmówcy. Nastolatek wyczuje to od razu i chętnie się otworzy, a my jako rodzice będziemy zaszokowani tym, ile się o nim i jego życiu dowiemy.
Obdarzmy nasze dzieci i wychowanków zaufaniem i pozwólmy nastolatkowi na większą odpowiedzialność. Pozwólmy czasem upaść i najprościej mówiąc – uczyć się na własnych błędach. Nie chorujmy, jak to doskonale nazwała nasza koleżanka Kasia Stranz-Kaja, na „mamozę” i „tatozę”, bo to choroba, która jest źródłem wielu konfliktów i rujnuje zaufanie. Przy okazji rodzice odczuwają ciągłe zmęczenie i brak czasu dla siebie. Dajmy szansę naszym dorastającym dzieciom na udowodnienie nam, że dadzą sobie radę. „Jako rodzice często odbieramy dzieciom tę odpowiedzialność: decydujemy, kiedy są głodne, kiedy najedzone, kiedy muszą iść spać, co mają zrobić z włosami, jak mają się zachowywać wobec kolegów i tak dalej. A potem oczekujemy, że w wieku trzynastu lat nagle staną się samodzielne i odpowiedzialne. To absurd, przecież nie miały szansy się tego nauczyć”. Wspierajmy dzieci dobrym słowem i odpowiednim wzmacniającym feedbackiem, a z pewnością łatwiej będzie i nam dorosłym, i naszym dorastającym pociechom.
Bądźmy sparingpartnerami dla naszych dzieci!

Na koniec jeszcze jeden odcinek - dr Marek Kaczmarzyk o zrozumieniu nastolatka


6 lipca 2019

Notuj tak, jak lubisz

Na pewnym etapie naszej pracy uświadomiłyśmy sobie, że skoro my lubimy tworzyć różne notatki tego samego tematu po swojemu, to dlaczego nasi uczniowie mają poddawać się narzuconej przez nas formie. Zaproponowałyśmy, żeby każdy notował na swój własny sposób. Okazało się, że dzieci podeszły do zadania w sposób zupełnie naturalny. Nie było osoby, która miałaby wątpliwości.
Cel: nauka wykonywania notatki w zeszycie dla ucznia,
poszukiwanie własnych,ulubionych sposobów notowania.
Potrzebujesz: uczniowie - swoje zeszyty, Ty - swobody w działaniu i
pozbycia się przeświadczenia, że każdy zeszyt w klasie musi być taki
sam ;)
Działanie: Ponieważ doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy z nas, a więc i każdy uczeń jest inny i ma swój własny sposób postrzegania, to stwierdziłyśmy, że nie ma możliwości tworzenia jednakowych notatek. Dlatego najpierw przetestowałyśmy dowolność notowania w klasie 7, zaś w kolejnym roku rzuciłyśmy na szerokie wody czwartoklasistów i pozostałe nasze klasy. Każdy ma prawo wykonywać swoją własną notatkę w ulubiony przez siebie sposób. Nauczyłyśmy dzieciaki myśleć obrazami i używać kolorów - bo tak lubią nasze mózgi. 
Efekty: Każdy zeszyt w klasie jest...inny. Na początku uczniowie
wahali się czy naprawdę można narysować schemat, czy może zrobić
tabelkę albo zdecydować się na mapę myśli. Obecnie każdy ma
swój własny sposób na notowanie. Z rozmów z dziećmi wynika, że są
zadowolone z takiego sposobu prowadzenia zeszytów,
bo “wiem, o co mi chodziło”. Dzieci wnioskują, aby przekazać
nauczycielom innych przedmiotów, żeby mogli w taki sposób
notować podczas innych lekcji. Sensacją dla młodszych dzieci była
możliwość używania w zeszycie “czerwonego długopisu”.

                      
       















                                   

5 lipca 2019

"Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć" - słowo Magdy o kreatywności


Skrobnęłyśmy słów kilka w temacie nam bliskim dla Creativity first.

Ludwik Hirszfeld powiedział: „Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć”. Musi rozpalać swoim ogniem, dzielić się iskrą, ale też pozwalać na własny samozapłon. Zatem słów kilka na temat kreatywności  - czy jest nam w ogóle potrzebna?
Na początek zastanówmy się czym jest kreatywność, bo o tym, że  to ostatnimi czasy niezwykle „modne” słowo, nikogo nie trzeba przekonywać. Modne, ale czy do końca wiemy na czym polega i jak je wprowadzić do własnego życia? Przejrzałam różne strony i na neuropedagogika.org trafiłam na wyjaśnienia słowa „kreatywność”, które są mi bliskie.
„KREATYWNOŚĆ (postawa twórcza; od łac. creatus czyli twórczy)  - proces umysłowy pociągający za sobą powstawanie nowych idei, koncepcji lub nowych skojarzeń, powiązań z istniejącymi już ideami i koncepcjami.”
„KREATYWNOŚĆ to takie widzenie rzeczy, które każdy inny także widzi i stworzenie takich związków, których nikt inny nie dostrzegł”.
„KREATYWNOŚĆ JEST WYRAZEM NASZEJ NIEPOWTARZALNOŚCI”.
Zaś „MYŚLENIE KREATYWNE to myślenie prowadzące do uzyskania oryginalnych i stosownych rozwiązań”.
Skoro teoretyczne podejście do tematu mamy już z głowy, możemy zastanowić się nad tym po co być kreatywnym. Żyjemy w czasach, w których wszystko (dosłownie wszystko) dzieje się szybko, często „po łebkach”, gdzie zwykle brakuje czasu, także tego na rozwój siebie i swojej kreatywności. Moim codziennym podwórkiem jest szkoła, którą obserwuję z perspektywy nauczyciela i rodzica. Przeraża fakt, że w XXI wieku większość szkół pozostaje betonowa i niechętnie otwiera się na zmiany w sposobie myślenia i funkcjonowania. Można  odnieść wrażenie, że dorośli ludzie boją się kreatywności młodych ludzi, gdyż to wymaga obudzenia w sobie tegoż samego. W szkole każdego dnia skupiamy się na rozwoju intelektualnym uczniów, zapominając o rozwoju jego kreatywności.
Musimy pamiętać o tym, że wymagania, które stawia przed młodymi ludźmi współczesny świat są wielkie. Od każdego z nas zależy czy pozwolimy uniknąć schematów i dać pole do popisu kreatywności. Dzieci i młodzież same podpowiadają nam czego potrzebują i czego od nas – dorosłych oczekują. Niestety, wielokrotnie udajemy wszechwiedzących i nie dajemy szans na odkrywanie w sobie pokładów kreatywności. Wielu rodziców i nauczycieli skupia się tak bardzo na realizacji programów (a nie daj Boże i podręczników!), że zapominają o innych kompetencjach i potrzebach. Mały Książę mówił, że „Dorośli są bardzo dziwni.” „Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: ”Jaki jest dźwięk jego głosu?” „W co lubi się bawić?” „Czy zbiera motyle?” Oni spytają was: „Ile ma lat?” „Ilu ma braci?” „Ile waży?” „Ile zarabia jego ojciec?” I trudno z małym bohaterem Antoine de Saint Exuperiego się nie zgodzić: „Ile zadań zrobiłeś?” „Jaki masz wynik?” „Jaka była średnia?” Te pytania każdego dnia słyszą młodzi uczniowie od rodziców i nauczycieli. Zróbmy rachunek sumienia i spytajmy siebie, ile razy powiedzieliśmy „cieszę się, że to rozumiesz” „wiem, ile pracy cię to kosztowało” „świetnie się rozwijasz” „masz doskonałe pomysły” – „JESTEŚ NIEZWYKLE KREATYWNY!” O tym, jak dorośli zabijają wrodzoną ciekawość dziecka i ograniczają wyzwalanie nowych pomysłów opowiada filmik „Alike short film”
Od nas na każdym kroku zależy czy rozbudzimy kreatywność – swoją i innych.
Po pierwsze – musimy zdać sobie sprawę ze swojej mocy. Zrzucić maskę poważnego i nieomylnego dorosłego. Stać się kreatywnym w zwykłych, codziennie wykonywanych czynnościach. Zadbajmy o to, aby każdy nasz dzień był przyjemny, a nie podobny do wielu innych. Nie dajmy się schematom!
Po drugie – jeśli nasze życie codzienne ubarwimy ciekawymi pomysłami z całą pewnością zaczniemy inaczej postrzegać nasze obowiązki. Wielu ludzi koszmarnie narzeka, nie lubi swojej pracy, wykonuje ją jakby „za karę”. A może wystarczyć znaleźć jakiś jej element, który pozwoli nam na rozwój? Odwołam się do siebie i swoich poczynań na gruncie zawodowym. Od 18 lat pracuję w szkole. Specyficzny to „zakład pracy” pod wieloma względami. Od zawsze czułam potrzebę robienia CZEGOŚ, a nie tylko zwykłego chodzenia do pracy. I pewnie to, że na swojej drodze spotykam niesamowicie kreatywnych ludzi powoduje, że udaje mi się robić to, co lubię. Nie poddaję się rutynie, zrzucam z siebie pancerz nieomylnego belfra i … ciągle się uczę czegoś nowego od moich kreatywnych uczniów. Rozwijam się i sprawia mi to satysfakcję – osobistą i zawodową.
Po trzecie  - kreatywne postrzeganie świata powoduje, że nakręcamy się na działanie. Już nigdy nie dasz się omotać schematom. Zawsze będziesz szukać innych rozwiązań – i to na każdej życiowej płaszczyźnie.
Po czwarte – ponieważ ciągle działasz, zaczynasz zupełnie naturalnie i nieświadomie pomagać innym ludziom. Zapalasz innych i wspólnie czynicie wiele dobrego.
Pozytywy rozwijania w sobie kreatywności można by mnożyć w nieskończoność. Co chwilę wpada do głowy nowy pomysł. Na koniec chciałabym opowiedzieć bajkę „Skrzydła służą do latania”, którą w swojej niezwykłej książce zamieściła Anka Konarzewska.
„Kiedy dorósł, ojciec rzekł do niego:
- Synu mój, nie wszyscy rodzimy się ze skrzydłami. Prawdą jest, że nie masz obowiązku latania, ale myślę, że szkoda by było, abyś ograniczył się jedynie do chodzenia, posiadając skrzydła.
- Ale ja nie umiem latać – odpowiedział syn.
- To prawda… - rzekł ojciec. Wszedł z nim na górę i stanął nad przepaścią. – Widzisz, synu? To jest próżnia. Kiedy zechcesz latać, przyjdziesz tutaj nabierzesz powietrza, skoczysz w otchłań, rozłożysz skrzydła i polecisz.
Syn zwątpił.
- A jak spadnę?
- Chociaż spadniesz, nie umrzesz. Będziesz miał tylko parę zadrapań, które uodpornią cię na kolejną próbę – odparł ojciec.
Syn wrócił do wioski, aby spotkać się z przyjaciółmi, ci powiedzieli mu:
- Zwariowałeś? Po co? Twój ojciec oszalał do reszty? Do czego potrzebne ci to latanie? Nie wygłupiaj się!
Najlepsi przyjaciele doradzili mu:
- A jeśliby to było prawdą? Czy to nie jest niebezpieczne? Czemu nie zaczniesz stopniowo? Spróbuj skoczyć z drabiny albo z korony drzewa. Ale…ze szczytu?
Młodzieniec posłuchał rad tych, co go kochali. Wszedł na wierzchołek drzewa i nabrawszy odwagi, skoczył. Rozwinął skrzydła, ale niestety runął na ziemię. Spotkał się ze swoim ojcem:
- Okłamałeś mnie! Nie mogę latać! Spróbowałem i zobacz jak się uderzyłem! Nie jestem taki jak ty. Moje skrzydła są do ozdoby.
- Synu mój – rzekł ojciec. – Żeby latać, trzeba stworzyć sobie przestrzeń wolnego powietrza do rozłożenia skrzydeł. Podobnie jest ze spadochronem: potrzebujesz pewnej wysokości, zanim skoczysz. Aby latać, trzeba zacząć brać na siebie ryzyko. Jeśli nie chcesz, to może lepiej zrezygnować i na zawsze chodzić.”
Kochani Dorośli! Pamiętajcie o tym, że każdy z nas ma szansę rozwinąć swoje skrzydła.  Tylko od nas zależy czy będą latać. Zacznijmy od rozwijania kreatywności w sobie i podajmy iskierkę dalej.


1.www.neuropedagogika.org.pl
2. Antoine de Saint Exupery „Mały Książę”
3.Daniel Martinez i Rafe Cano Mendez „Alike short film”
4.Spot reklamowy kampanii prowadzonej przez Fundacja Rodzice Przyszłości
5.Anna Konarzewska „Być (nie)zwykłym wychowawcą


4 lipca 2019

Kreatywność jest wolnością





Czym jest kreatywność, dlaczego dziś okazuje się być tak ważna i dlaczego tyle się
o niej współcześnie mówi? Na ten temat wypowiedziała się Beata dla Creativity first. Zapraszamy do lektury!
https://creativityfirst.art 

Wielu, nie tylko praktyków, wydało sporo publikacji na ten temat. Wśród nich zdecydowanie cenię  Edwarda Nęckę, który w „Treningu twórczości” nie dość, że definiuje kreatywność, to jeszcze daje zbiór zadań, mających wspierać rozwój możliwości twórczych. Wg niego: „Kreatywność przejawia się zwykle w jakiejś formie obserwowalnego zachowania, polegającego na produkcji nowych i wartościowych wytworów (np. wierszy, utworów literackich, dowcipów kabaretowych), przy czym niekiedy wytworem może być samo zachowanie (np. w wypadku twórczości choreograficznej)”. Dzięki Krzysztofowi Szmidtowi, kolejnemu badaczowi i autorowi książek w tym temacie dowiedziałam się, że: „(…) kreatywność jest zdolnością człowieka do tworzenia wytworów nowych i wartościowych; wartościowych to znaczy cenniejszych pod jakimś względem (estetycznym, praktycznym, naukowym) od tego, co było do tej pory (…) człowiek kreatywny wobec tego to ktoś, kto jest zdolny generować pomysły, które czynią nasz świat lepszym, bardziej prawdziwym lub piękniejszym” . Byłabym nierzetelna, gdym nie wspomniała o kolejnym, fenomenalnym ekspercie kreatywnego myślenia Edwardzie de Bono. Nierzadko sięgam po opracowane przez niego mapy myśli lub myślowe kapelusze. Dzięki nim można „wytrenować giętkość, płynność i oryginalność myślenia, myślenie kreatywne nazywa dywergencyjnym czyli myśleniem w bok. W książce „Naucz się kreatywnie myśleć” odnalazłam coś, co potwierdziło moje spostrzeżenia. Kreatywność przypisuje się ludziom inteligentnym, a to –jak dowodzi de Bono – fałszywe założenie. Też się z tym zgadzam!
Według mnie kreatywność pojawia się nie tam, gdzie jest inteligencja, ale tam, gdzie jest wolność.
Jak rozumiem wolność? To możliwość podejmowania niezależnych od nikogo decyzji, to stan psychicznego i fizycznego dobrostanu, który pozwala mi cieszyć się sobą i otoczeniem. W takiej atmosferze rodzą się prawdziwe potrzeby, a z nich pasje i zwykłe zainteresowania. Motorem do działania i odkrywczości nie jest z całą pewnością samotność, towarzystwo szczerych i autentycznie wspierających ludzi sprawia, że się po prostu chce. Wśród przychylności obserwatorów można sobie pozwolić na błędy. Te są kluczem do sukcesu! Pozwalają na wielokrotne powtarzanie i modyfikowanie procesów twórczych, dzięki którym, mimochodem, uruchamia się wewnętrzna motywacja, pozwalająca dążyć do obranego celu. Poczucie sprawstwa daje ogromną satysfakcję,  zaś pozytywny odbiór naszych starań jest nagrodą w postaci własnego pozytywnego wizerunku. Nie wszystko co się „kreuje” musi mieć wymiar materialny, namacalny, widoczny „gołym okiem”.
Co z kolei zabija kreatywność? To wszystko, co jest przeciwieństwem wolności.
Na pewno więc są to przedmiotowe traktowanie, niemożność dzielenia się pasją, brak wsparcia – samotność (wybitnym wyjątkiem jest Robinson Kruzoe, ale w jego przypadku możemy raczej mówić o atawizmie a nie o kreatywności) oraz autorytarność.
Wrócę do pytania, które postawiłam na początku. Dlaczego dziś tyle mówi się
o kreatywności i zadaje się sobie tyle trudu, by ją ćwiczyć? Może dlatego, że w erze zachwytu światem technologii wreszcie zauważono człowieka i dostrzeżono, że wszystko co jest, istnieje tylko dzięki pomysłowości i potędze ludzkiej twórczości. Można by tu mówić o wielkich odkrywcach dawnych i współczesnych, podawać przykłady choćby Walta Disneya, nie tylko właściciela wytwórni filmowej, lecz przede wszystkim wielkiego mistrza coachingu, czy wyjątkowego dla mnie autorytetu Steva Jobsa, który dzięki  5 dolarom i kreatywności stworzył aplowską  krainę snów. Moim zdaniem należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny, wspominany już przeze mnie aspekt, na wolność. Oto, co w kwestii kreatywności stanowi moje, wykreowane osobiście, motto: daj mi wolność, a zmienię świat, jeśli nie globalnie, to na pewno mój, osobisty, stanę się lepsza najpierw dla siebie, potem dla innych.

Bibliografia:
Bono E. Naucz się myśleć kreatywnie. Prima 2010
Nęcka E. Trening twórczości.GWP 2012
Szmidt J. K. Trening kreatywności. Podręcznik dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych. Helion 2013



Rozpisujemy uczniów - wypracowanie w kawałkach

O tym, że trudno naszym uczniom zacząć pisanie, wiemy wszyscy doskonale. Znalazłyśmy sposób za pomocą którego pomagamy rozgryźć tajemnice każdej formy wypowiedzi. Jak wygląda nasza praca? Właśnie tak:

Cel: uczeń utrwala kompozycję wypowiedzi, łączy logicznie treści, bawi się wypracowaniem.
Przygotuj: wzorcowe wypracowanie, kolorowe zakreślacze,w innej wersji nożyczki.
Działanie: rozdaj uczniom kartę z wzorcowym wypracowaniem. Uczniowie na kolorowo zaznaczają kolejne elementy kompozycyjne. Wyjaśniają sposoby łączenia kolejnych akapitów, zależności między akapitami, częściami kompozycyjnymi.W innej wersji rozdaj uczniom wzorcowe wypracowania, uczniowie tną je na części, kierując się akapitami, mieszają pocięte paski i odtwarzają wypracowanie przyklejają fragmenty do zeszytu. 
Efekty: uczniowie w atmosferze zagadki bawią się wypracowaniem, jednocześnie uczą się logicznego myślenia o formach retorycznych. Powstaje też swobodna  kolorowa notatka.Chętnie zaglądają do swojej notatki w późniejszym czasie, gdy tworzą samodzielne dzieła.


2 lipca 2019




Przyjaźń i współpraca zaowocowały niezwykłą wymianą pomysłów, inicjatyw i doświadczeń edukacyjnych. Pracując w wiejskich szkołach, zamarzyłyśmy o wprowadzeniu naszych uczniów w  wielki świat edukacyjnej przygody.

W październiku 2017 roku odrzuciłyśmy sztywne ramy rozkładów materiałów i podręczników. Pochyliłyśmy się nad potrzebami uczniów, poszukałyśmy ich talentów. Na tej podstawie komponowałyśmy lekcje, które „działy się” w odległych od siebie o ponad 100 km szkołach. Na początku kwietnia zebrałyśmy część materiałów i spisałyśmy w książeczce, która, pisana przyjazną szkolną gawędą, prezentuje efekty pracy naszych uczniów.   

Dzieci z klasy 4-8 i 3 gimnazjum są naszymi małymi – wielkimi bohaterami. Pokonały długą i krętą drogę osobistego rozwoju, codziennie inspirując nas        do szukania nowych sposobów by dla każdego lekcja była szyta na miarę.

Naszą pracę opublikowałyśmy na stronie Polonistów z pasją oraz Wiosny Edukacji, ponieważ przyświecała nam idea dzielenia się radością zmieniania szkoły, zmieniania sposobów pracy z uczniami, zmieniania samych siebie. Teraz nadszedł czas na zbieranie pomysłów na blogu. W końcu każdy kiedyś wreszcie do czegoś dorasta. My właśnie doszłyśmy do tego etapu.