29 marca 2020

Cykl lekcji z Mickiewiczem i Wielkanocą


Pomysł, który dziś prezentujemy stworzyłyśmy wspólnie z niesamowitą  polonistką, adminką grupy "Poloniści z pasją", Arletą Kwaśniewską.  Każda z nas zgodnie z hasłem #zostańwdomu pracowała nad projektem lekcji, które wykorzystamy w klasach 4 i 5.Z całą pewnością można również przepracować temat z klasą szóstą, jeśli nie znają jeszcze zaproponowanych fragmentów "Pana Tadeusza". 
Cykl lekcji wyliczyłyśmy na okres przedświąteczny. Zawiera on dwa fragmenty "Pana Tadeusza" - powrót ze spaceru oraz bigos Wojskiego. Teksty pochodzą z podręcznika dla klasy 5 wydawnictwa GWO. Poza tym przepis kulinarny, ćwiczenia ortograficzne, odmiana przez przypadki, redagowanie życzeń świątecznych. Prezentacja o tradycjach wielkanocnych i tradycjach kultywowanych w domach rodzinnych. Tematy do zrealizowania wspólnie z uczniami,a i praca samodzielna ucznia jak najbardziej możliwa. Zapraszamy do częstowania się. Poczujmy choć troszkę magii wiosennych świąt i przekażmy nieco radości naszym uczniom. 

28 marca 2020

Romantyzm przez dziurkę od klucza - zajęcia z polskiego, plastyki i muzyki

Pomysł na korelację między językiem polskim, plastyką i muzyką zrodził się wtedy, gdy zaczęłam z klasą siódmą omawiać ballady Adama Mickiewicza. Postanowiłam stworzyć wspólny projekt, w którym uczniowie zgłębią informacje na temat romantyzmu jako epoki, a także dowiedzą się ciekawostek na temat twórców romantycznych w dziedzinie sztuki. 
Opracowałam kryteria sukcesu, nad którymi siódmoklasiści pracowali podczas lekcji plastyki i muzyki. Pani Daria, muzyczka i plastyczka w jednym, wspomagała ich swoją ogromną wiedzą i niezwykłym zmysłem muzycznym. Projekt został nazwany "ROMANTYZM PRZEZ DZIURKĘ OD KLUCZA", choć niektórzy uczniowie mieli swoje pomysły na jego nazwę. Celem działań było poznanie epoki romantyzmu w literaturze, malarstwie i muzyce oraz pokazanie jej przez dziurkę od klucza. Zabrzmiało intrygująco, więc wszyscy chętnie podjęli działanie zawarte w kryteriach sukcesu:
*dzielimy się na grupy;
*wybieramy jeden obraz, nad którym będziemy pracować;
*zbieramy o nim informacje, ciekawostki oraz przedstawiamy jego twórcę;
*do obrazu dobieramy muzykę (staramy się wybrać utwór z epoki) i prezentujemy kompozytora;
*wykonujemy pracę plastyczną; 
*przygotowujemy prezentację w dowolny sposób.
Uczniowie wybrali obrazy, które zrobiły na nich największe wrażenie. Nie była to łatwa decyzja, ponieważ pracowali w kilkuosobowych grupach. Trzeba było przekonać siebie nawzajem do jednego dzieła. Wywołałyśmy zdjęcia, a uczniowie zaczęli działać: zbierali materiały na temat malarza i obrazu. Pani muzyczka podczas pracy serwowała różne utwory, więc uczniowie mieli możliwość osłuchania się i dokonania wyboru muzyki właściwej do tematu ich obrazu.

Powstały piękne prace i bardzo ciekawe prezentacje.Uczniowie zdecydowali o występie "na żywo" i opowiadaniu o swoich dziełach. Co ciekawe, zapamiętali wiele informacji.Podczas omawiania kolejnego utworu romantycznego - "Balladyny" mieli ciekawe muzyczne i malarskie skojarzenia.
Wydaje mi się,że pomysł można wykorzystać również jako pomysł na lekcję w sieci. Wymaga sporego zaangażowania wielu zmysłów. Powoduje też wyłączenie się i odpoczynek od sytuacji, w której znaleźli się nasi uczniowie.Uczniowie mogliby wykonać prace plastyczne lub grafiki z wykorzystaniem różnych programów komputerowych, którymi się posługują. Wykonanie całego zadania trwało sześć godzin lekcyjnych. Kolejna godzina to prezentacje. 


Do tego zadania można dodać opis obrazu według kryteriów sukcesu, które świetnie przedstawiła Sylwia Oszczyk.


24 marca 2020

Gdy znaleźliśmy się w świecie Felixa, Neta i Niki...

Powieść Rafała Kosika stała się w czasie epidemii bardzo bliska uczniom.Praca home office, wszędzie nowinki komputerowe, sieć, internet, online. Nagle wszyscy dookoła słyszą te słowa. Mało tego, muszą przejść przyspieszony kurs zrozumienia i obsługi wszystkiego, co dotychczas było zakazane albo nieznane. 
Wykorzystałam tę lekturę do tego,aby nauczyć dzieci ważnej umiejętności, z którą wielu dorosłych nie jest w stanie sobie poradzić lub po prostu w ogóle jej nie zna. Wypełnianie formularza online.
Najpierw poprosiłam moich uczniów, aby wybrali sobie wynalazek, który uznają za najbardziej potrzebny w życiu człowieka i nagrali o nim filmik. Polecenie i kryteria sukcesu wysłałam dzieciom w wiadomości mailowej.

Zadanie dla Was,które macie wykonać w ciągu tego tygodnia: 1.Wybierz sobie jeden wynalazek,który uznajesz za ważny i potrzebny dla ludzi. 2.Poczytaj o nim w internecie,encyklopedii,innych dostępnych źródłach. 3.Przygotuj na jego temat prezentację,możesz o nim opowiedzieć - jaka jest jego historia, kto go wymyślił,do czego służy,czy zmienił się na przestrzeni lat. 4.Możesz również nagrać filmik. 5.Gotowy materiał przyślij do mnie lub do pani Danki.Miłej pracy i dobrej zabawy.

Wszystkie filmiki i prezentacje obejrzeliśmy podczas lekcji online.Każdy zrobił notatkę na temat wynalazków prezentowanych przez kolegów i koleżanki oraz wyraził swoją ocenę koleżeńską.W wypowiedziach uczniów pojawiło się słowo "patent" i "biuro patentowe", co bardzo mnie ucieszyło,bo było to potrzebne do kolejnych zadań. Wyjaśniliśmy oczywiście znaczenie,każdy swoimi słowami. Rozmawialiśmy o wynalazkach, które pojawiły się w lekturze. Uczniowie otrzymali kolejne zadanie:
Wybierz jeden z wynalazków z książki i opisz go:
- co to jest;
- kto i w jakim celu wymyślił;
- kiedy został wykorzystany przez bohaterów;
- czy okazał się być przydatnym?
Na koniec zadałam zadanie do wykonania w ciągu tygodnia:
Do następnego wtorku (31.03.) wymyśl swój własny wynalazek, który będzie przydatny dla ludzi 😉 Pomyśl, co to może być. Zaskocz nas! A żeby było profesjonalnie i nowocześnie – zgłoś swój wynalazek do Biura Patentowego Felixa, Neta i Niki. Zrób to przy pomocy specjalnego formularza. Aby go uzupełnić, musisz wejść w link poniżej, wypełnić dokument i kliknąć „prześlij”. Wypełnij go wtedy, gdy już wszystko dokładnie zaplanujesz i przemyślisz, bo Biuro Patentowe nie przyjmuje zmian!
Stworzyłam formularz google. Z niecierpliwością czekam na wiadomości od uczniów.


Na zakończenie omawiania lektury wykonany lapbooka w naszych OK zeszytach.Uczniowie doświadczeni w tym działaniu przygotowują na następną lekcję kształty kieszonek, które będą im potrzebne do wykonania zadania.





21 marca 2020

Zdalnie - kulturalnie

No i stało się, od 16 marca nauczycielom zlecono zdalne nauczanie. Co się w związku z tym dzieje, chyba wszyscy wiemy lub podejrzewamy. Dostaliśmy od ministerstwa tydzień na przegląd: zasobów internetowych, przeróżnych aplikacji, platform i narzędzi, jednak ponad wszystko otrzymaliśmy czas na zmierzenie sie z własnymi umiejętnościami. I tu okazało się, że jest całkiem nieźle, zaryzykuję i rzeknę, że nawet bardzo dobrze. Na grupach nauczycielskich pojawiło sie wiele spotkań on line, podczas których mogliśmy przyglądać się propozycjom pracy zdalnej, wysypało też fantastycznymi narzędziami z bardzo dobrze opracowanymi zadaniami interaktywnymi dla uczniów. Z szacunkiem i podziwem przeglądałam co i rusz pojawiajace się nowe narzędzia. Co uderzyło mnie najbardziej? To, że są aktualne, mądre, dostosowane do podstawy programowej i stawiają na samodzielność, kreatywność i rozwój zainteresowań i umiejętności - tych stricte programowych i tych, które określa się kompetencjami kluczowymi. Potem naszła mnie też refleksja związana z czasem pracy i ucznia i moim oraz nad samodzielnością i motywacją moich uczniów. Przecież uczyć ma się uczeń, nie rodzic!
Ten tydzień z moją szóstą klasą przyzwyczajaliśmy sie do nowych warunków. Zaproponowałam im spotkanie z kulturą, dzięki - w mojej ocenie- świetnej robocie Jolanty Majkowskiej, która za pomocą Genially opracowała lekcję z wirtualnym spacerem po muzeum oraz z opisem obrazu 
 

Ponieważ mamy messengerową grupę klasową, przesłałam link oraz polecenia:
wtorek: wejdź w link i wybierz się na spacer po muzeum, pomyśl, co czujesz, jakie odniosłeś wrażenia, wybierz obraz, który ci się rzucił w oczy,
środa: wejdź w link i zgodnie z instrukcją KSU zredaguj wybrany przez ciebie opis obrazu, zrób zdjęcie i prześlij mi go messengerem,
czwartek: wyszykaj dowolne dzieło sztuki, które przedstawia portret, sprawdź, kto jest autorem, może coś już o nim wiesz, zainspiruj się obrazem, przygotuj własny w postaci zdjęcia i prześlij i je.
W piątek przygotujemy waszą galerię.
Otrzymałam prace uczniów:




Łatwo zauważyć, że uczniowie pracowali samodzielnie na miarę swoich możliwości, na gorąco robiliśmy  informację zwrotną, dzieciaki zauważyły, że stale stosują "chciałbym przedstawić" lub że nie zastosowały wszystkich elementów KSU. Potem nadszedł czas własnej twórczości. Oto kilka przykładów:







Jak mogę podsumować ten tydzień? Wiem, że nie wszystkie dzieciaki włączyły się w lekcje, chyba na razie czas przerwy naprawdę traktują jak ferie, dowiedziałam się, że skopiowanie i wklejenie linku wcale nie jest dla nich takie oczywiste. Z dumą zaś patrzę na efekty pracy tych uczniów, którzy ze mną byli przez tych kilka dni. Mogę powiedzieć, że wykazali sie samodzielnością i odpowiedzialnością. Wierzę, że pozostali, kiedy zobaczą efekty pracy kolegów i koleżanek, pozazdroszczą radości tworzenia i też zagoszczą na naszych lekcjach.
Refleksja trochę smutna, ale mówi o rzeczywistości, której bez woli dzieci i rodziców "nie zakrzywię".


19 marca 2020

Tak zaczęłam polski w sieci z klasą szóstą.


Zaczynamy albo przygotowujemy się do rozpoczęcia pracy z uczniami online. Badamy narzędzia, wkraczamy w świat, który jest dla nas tabu. Wydaje nam się,że coś umiemy. nagle okazuje się, że nasza wiedza jest znikoma. Przed nami trudne decyzje i poszukanie sposobu, żeby nasze dzieci jednak czegoś nauczyć.Najlepiej,żeby ta wiedza pozostała jeszcze w głowach.
Zaczęłam z moją szósta klasą,często na blogu wspominaną, bo wyjątkową 😍lekcje online od poniedziałku. Najpierw nauczyliśmy się obsługi narzędzi. Oczywiście oddałam władzę w ich ręce i sprawnie przeszliśmy wszelkie procesy rejestracji, kompatybilności i innych szczegółów, o których nie miałam pojęcia. 
Wreszcie spotkaliśmy się na lekcji polskiego. Na początek pokazałam im fragment filmu "Powrót do przyszłości". https://www.youtube.com/watch?v=2bduLGXtNKs
Zapytałam, czy coś im te fragmenty przypominają. Odpowiedź przyszła łatwo - to my! dziś mamy videokonferencję. Zdziwili się, że film powstał w 1989 roku. Rozmawialiśmy o koronawirusie, o tym jak wygląda pod mikroskopem i jego budowie słowotwórczej.

Wiedziałam,że uczniowie są zainteresowani tematem. Opowiedziałam im o tym,że często świat musi się zmagać z wirusami. I koronawirus nie jest pierwszym i jedynym.Skorzystałam z materiału https://historiawgdzieci.pl/podkast/czarna-smierc?fbclid=IwAR2WKK6Pln7SA0gIYb6oJlUNJy6lJJUYTl29UpX-elE54FQix2gtS8vKwfk
Uczniowie wyszukali w Wikipedii pochodzenie słowa "kwarantanna". Zanim dotarliśmy do rozprzestrzeniania się czarnej śmierci, pokazałam mapkę:
Szybko zauważyli, że epidemia nie dotarła do Polski. Świetnie przeanalizowali tekst i zaproponowali,że na następnej lekcji chcieliby porozmawiać o innych epidemiach, które nękały ludzi na świecie. Tak się stało. Ta klasa nauczyła się samodzielnego rozwiązywania problemów i poszukiwania wiedzy. Sami podzielili się w pary, w zespoły lub samodzielnie zdecydowali, którą chorobę przedstawią. dziś dwie godziny upłynęły nam na omawianiu przyczyn, objawów i skutków cholery, tyfusa, Eboli, hiszpanki, ospy, grypy...Zdobyta wiedza i wyszukane ciekawostki zadziwiały mnie samą. Do tego przygotowane materiały zdjęciowe. Jeden wniosek po omówieniu wszystkich epidemii.(Wyjaśniliśmy różnicę między epidemią a pandemią.) Przyczyną wszystkiego był brak właściwej higieny.
Połączyła się z nami historyczka, pani Danka, i zapowiedziała,że już przygotowuje dla nich lekcję o historii brudu i mydła.I dowiedzą się kto się mył, a kto był z tą czynnością na bakier.Wszyscy jednocześnie zadaliśmy pytanie: "kiedy"? I razem ruszamy na tę lekcję. Każdy wykonywał w zeszycie notatkę - tradycyjnie tak, jak lubi. Jutro spotykamy się na czytaniu fragmentów "Dżumy".Wybrałam dla moich uczniów trzy fragmenty, które mówią o Oranie przed, w trakcie i po epidemii. Ciekawa jestem wypowiedzi moich szóstaków. 
Każdego dnia widzę ogromną potrzebę mówienia o tym,co usłyszeli i co to oznacza.Nie mam sumienia zaczynać tematów z polskiego.Delikatnie je tylko przemycam.Wiem,że teraz ważne są nasze relacje. Zaproponuję moim uczniom,żeby wrócili do pisania swoich książeczek, które pisali w aplikacji WriteReader https://app.writereader.com/login
Stworzymy nasze dzienniki z czasów innych niż te, które dotychczas znaliśmy.

Miasto, trzeba przyznać, jest brzydkie. Wygląda spokojnie i dopiero po pewnym czasie można zauważyć, co je odróżnia od tylu innych miast handlowych pod wszystkimi szerokościami. Jakże wyobrazić sobie na przykład miasto bez gołębi, bez drzew i ogrodów, gdzie nie uderzają skrzydła i nie szeleszczą liście, miejsce nijakie, jeśli już wyznać całą prawdę? Zmianę pór roku czyta się tylko w niebie. Wiosnę oznajmia jedynie jakość powietrza lub koszyki kwiatów, które drobni sprzedawcy przywożą z okolicy: tę wiosnę sprzedaje się na targach. W lecie słońce zapala zbyt suche domy i pokrywa mury szarym popiołem; wówczas można żyć tylko w cieniu zamkniętych okiennic. Jesienią natomiast potop błota. Pięknie bywa tylko zimą. Najdogodniej można poznać miasto, starając się dociec, jak się w nim pracuje, jak kocha i jak umiera. W naszym małym mieście, może za przyczyną klimatu, wszystko to robi się razem, z miną jednako szaleńczą i nieobecną. To znaczy, że ludzie tu się nudzą i starają się nabrać przyzwyczajeń. Nasi współobywatele dużo pracują, ale zawsze po to, by się wzbogacić. Interesują się przede wszystkim handlem i zajmują się głównie, jak to sami nazywają, robieniem interesów. Oczywiście mają również upodobania do prostych radości, lubią kobiety, kino i kąpiele morskie.
Albert Camus, Dżuma, przeł. Joanna Guze, Warszawa 1966, s. 13.

1.Jak prezentuje się Oran na tle innych miast?
2. Jak wygląda to miasto?
3. Czym zajmują się jego mieszkańcy?


 Można powiedzieć, że od tej chwili począwszy dżuma stała się sprawą nas wszystkich. Aż dotąd, mimo zaskoczenia i niepokoju, jakie przyniosły te szczególne wydarzenia, każdy z naszych współobywateli nadal robił, co do niego należało, jak mógł i na swoim zwykłym miejscu. To niewątpliwie powinno było trwać. Ale kiedy bramy zostały zamknięte, nasi współobywatele zrozumieli, że wszyscy, i narrator także, znaleźli się w jednym worku i że trzeba się jakoś urządzić. Tak więc, na przykład, doznanie równie indywidualne, jak świadomość rozłąki z ukochaną istotą stało się nagle, od pierwszych tygodni, udziałem całej ludności i, wraz ze strachem, głównym cierpieniem tego długiego okresu wygnania. Rzeczywiście, jednym z najbardziej godnych uwagi następstw zamknięcia bram była nagła rozłąka istot do tego nieprzygotowanych. […] Zresztą po kilku dniach, kiedy okazało się jasne, że nikomu nie uda się wyjść z naszego miasta, przyszło nam na myśl zapytać, czy nie pozwolono by na powrót tych, którzy wyjechali przed epidemią. Po kilku dniach namysłu prefektura odpowiedziała twierdząco. […] Tak więc pierwszą rzeczą, jaką dżuma przyniosła naszym współobywatelom, było wygnanie. Narrator sądzi, że może napisać tutaj w imieniu wszystkich to, czego sam doświadczył, skoro doświadczył tego w tym samym czasie co wielu naszych współobywateli. Było to bowiem naprawdę poczucie wygania, ta próżnia, którą stale nosiliśmy w sobie, to dokładnie określone wzruszenie, nierozumna chęć, by cofnąć lub zmusić do pośpiechu czas – płonące strzałki pamięci. […] Jeśli niekiedy popuszczaliśmy cugli wyobraźni i znajdowaliśmy przyjemność w oczekiwaniu na dzwonek powrotu czy znajomy krok na schodach, jeśli w tych chwilach chcieliśmy zapomnieć, że pociągi są unieruchomione, jeśli urządzaliśmy się tak, by zostać w domu w godzinach, gdy zazwyczaj podróżny, który przyjeżdżał pośpiesznym pociągiem, mógł znaleźć się w naszej dzielnicy, rzecz prosta, że ta zabawa nie mogła trwać. Przychodziła zawsze chwila, kiedy zdawaliśmy sobie jasno sprawę, że pociągi nie przychodzą. Rozumieliśmy wówczas, że nasza rozłąka będzie trwała i że trzeba sobie poradzić z czasem. Wówczas wracaliśmy do naszej sytuacji więźniów skazanych na przeszłość i jeśli nawet niektórzy z nas doznawali pokusy, by żyć przyszłością, wyrzekali się tego tak szybko, jak tylko to było możliwe, czując rany, jakimi wyobraźnia karze w końcu tych, co jej ufają.
Albert Camus, Dżuma, przeł. Joanna Guze, Warszawa 1966, s. 67, 69, 70−71.
1.Co zmieniła dżuma w życiu mieszkańców Oranu?
2.Jakie uczucia wywołała decyzja o zamknięciu bram miasta?
O świcie, w piękny poranek lutowy, bramy miasta otworzyły się wreszcie, co zostało powitane entuzjastycznie przez ludność, dzienniki, radio i komunikaty prefektury. Narratorowi pozostaje więc jeszcze rola kronikarza godzin radości, które nastąpiły po tym otwarciu bram, choć on sam nie należał do ludzi mogących ją podzielać całkowicie. Zorganizowano wielkie zabawy w dzień i w nocy. Jednocześnie pociągi zaczęły dymić na dworcu, a statki z dalekich mórz kierowały się w stronę naszego portu, na swój sposób podkreślając, że dla wszystkich, którzy cierpieli rozłąkę, ten dzień jest dniem wielkiego połączenia. […] Tańczono na wszystkich placach. Z dnia na dzień ruch znacznie się zwiększał i liczniejsze teraz samochody jechały z trudem ulicami, które zagarnął tłum. Dzwony miasta przez całe popołudnie biły nieustannie. Ich rozedrgane dźwięki wypełniały błękitne i złociste niebo. W kościołach odprawiano modły dziękczynne. Miejsca zabaw były jednak pełne po brzegi, w lokalach, nie dbając o jutro, podawano ostatnie alkohole. Przy kontuarach cisnął się tłum ludzi jednako podnieconych, a wśród nich liczne pary splecione uściskiem, niepomne, że wystawiają się na widok publiczny. Wszyscy krzyczeli lub śmiali się. […] Ta kronika dobiega końca. Czas więc, żeby doktor Bernard Rieux wyznał, że jest autorem. […] Wiedział jednak, że ta kronika nie może być kroniką ostatecznego zwycięstwa. Może być tylko świadectwem tego, co należało wypełnić i co niewątpliwie powinni wypełniać nadal, wbrew terrorowi i jego niestrudzonej broni, mimo rozdarcia osobistego, wszyscy ludzie, którzy nie mogąc być świętymi i nie chcąc zgodzić się na zarazy, starają się jednak być lekarzami. Słuchając okrzyków radości dochodzących z miasta, Rieux pamiętał, że ta radość jest zawsze zagrożona, wiedział bowiem to, czego nie wiedział ten radosny tłum i co można przeczytać w książkach, że bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony w meblach i bieliźnie, że czeka cierpliwie w pokojach, w piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście. Albert Camus, Dżuma, przeł. Joanna Guze, Warszawa 1966, s. 247, 249, 253, 258.

1.Jak zachowywali się mieszkańcy po otwarciu bram miasta?
2. Co czuje dr Rieux?


















15 marca 2020

To, do czego dojdę sam,to na pewno zapamiętam.


W ostatnim tygodniu przed przymusowym pobytem w domu, pracowałam z moją klasą nad zagadnieniami ze słowotwórstwa. Tak właściwie, to uczniowie pracowali.Ja przygotowałam materiały i oddałam wszystko w ręce dzieci. Pomysł zaczerpnęłam od Marzanny Wiśniewskiej:
Rozdałam moim uczniom kryteria sukcesu.Otrzymali również polecenie,że samodzielnie mają zdecydować, w jaki sposób będą pracować- indywidualnie, w parach czy w małych zespołach. Każdy ma zadanie sporządzenia notatki z materiału według KSU. I koniecznie zaznaczenie tego, co zanotował,ale również czy zrozumiał zanotowany materiał.Ewentualne wątpliwości uczniowie wyjaśniali między sobą.

KSU do SŁOWOTWÓRCZEGO EKSPERYMENTU

Mam zanotowane

Rozumiem

1. Podaję co najmniej 2 przyczyny powstawania nowych wyrazów.



2. Odróżniam wyraz podstawowy od wyrazu pochodnego.



3. Tworzę wyrazy pochodne od wyrazu podstawowego.



4. Wiem, co to jest formant i podstawa słowotwórcza (określam rodzaje formantów oraz kategorie słowotwórcze). Definiuję je samodzielnie.



5. Wskazuję  w wyrazie pochodnym podstawę słowotwórczą
i formant.



6. Tworzę wyrazy pochodne, które są różnymi częściami mowy (rzeczownik, czasownik, przymiotnik).



7. Wyjaśniam, co to jest rodzina wyrazów i potrafię ją utworzyć.



8. Wyjaśniam, co to jest rdzeń i umiem go wskazać w rodzinie wyrazów.



9. Wskazuję oboczności w podstawie słowotwórczej i rdzeniu.



10. Klasyfikuję wyrazy złożone (zestawienia, złożenia, zrosty) i poprawnie je odmieniam.



11. Rozpoznaję skrótowce (głoskowce, literowce, sylabowce/grupowce i skrótowce mieszane).



12. Wykorzystuję wiadomości o skrótach i skrótowcach do poprawnego posługiwania się językiem (ortografia, interpunkcja i składnia).



Na tablicy wywiesiłam kody QR, w których zamieściłam materiały zebrane przez Marzannę.Do pracy wykorzystaliśmy telefony dzieci oraz szkolne tablety.
 

 

 

 

Muszę przyznać,że tak cichej i skupionej mojej klasy nie miałam okazji obserwować. To było niesamowite doświadczenie. Zwłaszcza dlatego,że zupełnie nie potrzebowali mojej pomocy.Sami rozwikłali wszystkie trudności.Teraz zajmiemy się pracą nad ćwiczeniami.Damy radę w sieci,bo zupełnie przypadkowo próbkę tego mieliśmy w ciągu ostatniego tygodnia.Marzanno,dziękuję za pomysł. 
Nie bójcie się oddawać władzy w ręce dzieci. One są świetnie zorganizowane i odpowiedzialne za swoją pracę. Mało tego,zdecydowanie lepiej niż my, orientują się we współczesnej technologii. Po prostu jednym zdaniem: "Nauczycielu! Rób mniej!"

Dołączam kody QR z materiałami zebranymi przez Marzannę:
 


 

 
 
 

12 marca 2020

Części mowy z Montessori

Od trzech lat wspomagam się sposobem na opanowanie części mowy, który poleciła mi Agnieszka Leszczyńska,założycielka grupy "Poloniści z pasją". Moi uczniowie mieli problem z opanowaniem i rozpoznawaniem części mowy. Sposób Montessori zaczęłam stosować trzy lata temu,kiedy załamywałam ręce nad tym,że nic nie idzie do przodu. Można zakupić oryginalne pomoce do nauki (w sklepie internetowym educarium). Jednak z braku środków finansowych, wykonałam moje pomoce samodzielnie. Póki co, służą nam i mają się dobrze.
Jak pracuję z tą metodą? Każda część mowy to kolorowa figura geometryczna. Podczas wprowadzania poszczególnych części mowy dodajemy jej geometryczny symbol.Właściwie po dodaniu trzech trójkątów zainteresowanie uczniów jest już ogromne i trzeba działać dalej. Zawsze towarzyszy nam postawiona w widocznym miejscu tablica z częściami mowy i symbolami (ta ze zdjęcia powyżej). Uczniowie z zaciekawieniem dopytują "a co to?", "a kiedy my to?" I to taki mój wabik 👀
Na początek zabieram ich do królestwa części mowy. Agnieszka Leszczyńska wymyśliła historyjkę, którą opowiadam moim uczniom. W tym roku zamknęłam ją w książeczkę.Podczas opowiadania, dzieci rysowały odpowiednie symbole i zapisywały pytania,czasem przykłady odpowiednich części mowy. 


Okazuje się,że części mowy są zupełnie oswojone.Nie powodują wielkich oczu. 


Na początek drukuję zdania na dużych kartkach.Zadanie polega na układaniu figur do odpowiednich części mowy.Zwykle staram się,żeby w zdaniach pojawiały się podstawowe części mowy.Jednak czasami z rozmachu wrzucę jakiś zaimek czy partykułę.Co roku, ku mojej wielkiej radości,dzieci rozpoznają i te części mowy!Cieszą się niezwykle,gdy dokonują odkrycia i mówią z wypiekami na twarzy "proszę pani,to jest partykuł!"W ubiegłym roku klasa piąta rozszyfrowała drogą dedukcji imiesłów. 

Kolejne działania są zależne od możliwości uczniów. Zwykle pracujemy nad zdaniami w zeszytach.Rysujemy właściwe symbole.Pracują indywidualnie, w parach lub w małych zespołach - jak kto się czuje na siłach. Zawsze zanim trafią do sprawdzenia przeze mnie, konsultują się między sobą. Wtedy szybko rozwiewają się wątpliwości.Zawsze są osoby, które doskonale opanowały te zagadnienia i z dumą oraz ogromną chęcią pomagają innym.


Później wykorzystujemy symbole w każdej wolnej chwili. Klasa 5 zrobiła owocową sałatkę z części mowy.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, na następny dzień jedna z uczennic przyniosła sałatkę według przepisu dla całej klasy! Profesjonalnie wyposażona w pojemniczki i drewniane widelczyki obdzielała nas owocami.I tu kolejna ciekawa nauka.Kilka osób powiedziało,że "nie lubi tego". Zapytałam,czy spróbowali kiedykolwiek. Okazało się,że nie.Ponieważ inni wcinali, a zapach unosił się po sali, postanowili zaryzykować. Okazało się,że czegoś tak pysznego nie jedli i przyszli po...dokładkę.

Stwierdziłyśmy z Beatą,że to troszkę metafora do podejścia niektórych nauczycieli do nowych metod i form nauczania. Nie robię,bo nie lubię. Nie lubię,bo nigdy nie spróbowałem.

Sama metoda Montessori jest godna polecenia.Wymaga wkładu pracy w przygotowanie poszczególnych elementów albo finansów na ich zakup.Części mowy zostają w głowie.Szóstoklasiści nie rysują już figur (chociaż niektórzy jeszcze lubią i to robią),ale większość nazywa bez problemów wszystkie części mowy. 



OPOWIEŚĆ O CZĘŚCIACH MOWY PRZYGOTOWANA PRZEZ AGNIESZKĘ LESZCZYŃSKĄ
Pewnego razu żył niezwykle potężny król (pokazujemy dzieciom rzeczownik- duży, czarny trójkąt).
Rządził on bardzo wyjątkowym krajem. Było to królestwo części mowy. Zazwyczaj królowi towarzyszył pewien mały niebieski sługa (przymiotnik- ciemnoniebieski trójkąt).
Gdy król był w dobrym humorze, zabierał ze sobą pierwszego, dużego sługę. Wszyscy podwładni mieli wówczas zaszczyt widzieć, JAKIM naprawdę był on królem (przymiotnik odpowiada na pytania: jaki? jaka? jakie? Tu pozwalam dzieciom wymyślać przymiotniki opisujące króla- potężny, mądry, władczy)
Drugiego dużego sługę (liczebnik- jasnoniebieski trojkąt) wzywał do siebie, gdy spotykał się z innymi królami. Sługa ten miał za zadanie ogłaszać liczbę zebranych królów (liczebnik to ilości- uczniowie mogą podac przykłady- jeden, trzy, ośmioro).
Czasami król nie miał ochoty ani czasu sam się pokazywać. Wysyłał więc po prostu swojego zastępcę (zaimek- fioletowy trójkąt tej samej wysokości, co rzeczownik). On musiał pokazywać się całkiem sam, bez żadnych innych sług, ale pomimo wszystko był on bardzo potężny.

Pewnego razu król wraz ze swym orszakiem o mało by nie skamieniał z zimna, gdyby czerwone słońce nie obudziło króla i innych do życia (czasownik- czerwone koło). Czerwone słońce przetaczało się po niebie i ożywiało wszystko wokół, ale jedynie w określonym czasie. (Tu pozwalam uczniom "przetoczyć czasownik w kregu, by każdy mógł poczuć, że czasownik to ruch, czynność)
Nie zawsze słońce pozostawało samo na niebie. Czasami pojawiał się niewielki księżyc i oświetlał słońce (przysłówek - pomarańczowe koło) Wtedy można było nareszcie rozpoznać, JAK ono wygląda, GDZIE się właśnie znajduje lub KIEDY znowu zniknie za horyzontem (to pytania przysłowka). Pewnego razy zdarzyło się, że mały księżyc oświetlił jednego z dużych służących i wtedy wszyscy posiedli nieco dokładniejsze informacje o sługach * (*Przysłówek określa przymiotnik). Wreszcie zdarzyło się nawet, że sam siebie oświetlił i wtedy można było jego samego obserwować nieco dokładniej**. (**Przysłówek określa sam siebie).
Gdym dotarł do tego obcego królestwa, w którym rządził król, nie mogłem odnaleźć drogi do zamku. Nagle zobaczyłem na drodze stojące małe zielone półksiężyce (przyimek). To były drogowskazy, które wskazywały, gdzie można znaleźć królewski zamek lub dokąd w ogóle można gdzieś pójść.
Wszystko w państwie króla było uporządkowane. Tu nie pracowało się tylko dla siebie. O, nie, tutaj wszyscy ludzie zbierali się i omawiali wspólnie wszystkie sprawy. Wszystkie miasta były ze sobą połączone (spójnik- różowy myślnik) torami kolejowymi. Wsiadało się tylko do pociągu i spotykało innych ludzi.
Nie można powiedzieć, że w tym pięknym kraju zawsze panowała cisza. Nie, czasami ludzie wykrzykiwali (wykrzyknienie- złotobrązowy wykrzyknik) głośno jakieś słowa, z radości, ze strachu lub gdy trapił ich smutek: „Halo!”, „Och!”, „Ach!” lub „Uuu… !”.
Zbliżamy się do zakończenia tej historii. Poznaliśmy zatem wszystkich mieszkańców świty królewskiej. To bardzo interesujący kraj. Im dłużej się w nim zatrzymasz, tym lepszej nabierzesz orientacji. Często nie będziesz mógł posiąść się ze zdumienia, gdy nagle jedna część mowy przejmie zadanie innej. Ale są to tajemnice, które krok po kroku, powoli i stopniowo trzeba odkrywać…