30 listopada 2019

Adwentowy Adam Słodowy



Kalendarz adwentowy nie musi być nudny i psuć zębów. Może ćwiczyć ważne kompetencje wynikające z podstawy programowej. Przy czym niekoniecznie odpytuje z lektur, nauki o języku, ortografii, interpunkcji i gramatyki. 
Nasz kalendarz skonstruowany jest na zasadzie fabularnej klamry. Zakłada,że uczeń, który podejmie wyzwanie, będzie jak Adam Słodowy - pomysłowy, samodzielny, kreatywny, twórczy i krytycznie myślący. A na koniec podzieli się dobrym słowem z całym światem. Co nasi uczniowie znajdą w środku? To nawet nas zaskoczyło.
Przez trzy tygodnie pracy z kalendarzem prowadzi ich instrukcja.
Nasz kalendarz skupia się na badaniach: tradycji, kultury, geografii, historii, zachęca do nawiązywania relacji, a jego celem nadrzędnym jest zachęcenie do ciekawości i samodzielności niczym Adam Słodowy.

Właśnie, jak tytułowy bohater kalendarza, zaszalała w robótkach ręcznych Ania Żmudzka, która przygotowała własnoręczną adwentową girlandę. Zawiśnie na gazetce szkolnej, będzie cieszyć oko i rozbudzać ciekawość uczniów. A w środku? Zadania, które znajdziecie w linku.

Anko, baaaardzo dziekujemy.




https://drive.google.com/file/d/1XxxiJVqU5wmao_U-AWrcdRJGgnXvKn7n/view?usp=sharing



24 listopada 2019

Uczeń zważ(rz)ony czyli powarsztatowe poznańskie refleksje



          Załóżmy, że przeprowadzamy z nauczycielami wywiad na temat celowości wystawiania stopni szkolnych. Prawie 20 – letnie doświadczenie podpowiada mi, że usłyszałabym: „Wystawiam oceny, bo:
- tego wymaga rozporządzenie,
- w statucie napisano, że nauczyciel ocenia bieżące postępy ucznia za pomocą oceny wyrażonej cyfrą od 1 do 6,
- w szkolnych zestawach oceniania i przedmiotowych systemach oceniania napisaliśmy, że w semestrze muszę wystawić X ocen, przy czym na zielono z ….., na niebiesko z….., na czerwono z ….. itd.
- motywuję ucznia do systematycznej pracy,
- kontroluję postępy ucznia,
- informuję ucznia, ile umie,
- rodzice oczekują informacji, ile potrafi ich dziecko,
- dyrektor sprawdza, czy regularnie oceniam,
- bo muszę mieć z czego wystawić ocenę na semestr i na koniec roku szkolnego,
- sprawiedliwie pokazuję, kto się uczy, a kto nic nie robi,
- dzięki średniej ocen pokazuję poziom osiągnięć ucznia, klasy i szkoły”
                Oczywiście powyższe stwierdzenia wzięłam z kapelusza, ale założę się, że mało wiele minęłam się z prawdziwym wynikiem wywiadu.
Podczas warsztatów w poznańskiej szkole O! Mega zachęcałyśmy do pracy bez ocen wyrażonych cyfrą. W związku z poruszonym problemem pojawiło się ciekawe spostrzeżenie. Jakże
za nie dziękuję uczestniczkom spotkania! Otóż zwerbalizowały to, co chodziło mi i Magdzie po głowie, a nie potrafiłyśmy tego sformułować. Oto ono.
 Ocena wspiera proces uczenia się, ma być informacją zwrotną
o umiejętnościach ucznia, ma być dla niego, dla rodziców i dla nauczyciela drogowskazem, wyznaczającym tempo i kierunek kolejnych etapów uczenia się. Końcowa ocena dla danego procesu mówi o efektach pracy ucznia. Nie może zawierać w sobie wartości wynikających z prób i błędów, sukcesów i porażek – bo to była tylko droga do efektu finalnego.
Pojawiły się więc pytania:
- Jak można w takiej sytuacji wyciągać średnią ocen?
- Jak to możliwe, że ocenę (średnią ważoną) tę wystawia (w sytuacji e-dziennika) kalkulator?
Doszłyśmy wspólnie z uczestniczkami do pięknego wniosku, który w wielu przypadkach może być pierwszym krokiem ku widocznemu uczeniu się, że to nauczyciel, nie dziennik, wystawia ocenę, a ta powinna być odzwierciedleniem końca procesu, a nie jego uśrednionej drogi z górki i pod górkę.
Z naszej strony dodam jeszcze, że obok nauczyciela głównym projektantem swojej oceny powinien być uczeń, który, jak się okazuje, jest dla siebie najsurowszym sędzią. My jesteśmy od tego, żeby tę ocenę z uczniem omówić i świadomie razem z nim ją „wystawić” (okropne określenie)

Nie ważmy uczniów, żeby ich nie zwarzyć!





19 listopada 2019

Moje przypadki z przypadkami


Przypadki sprawiły moje utwierdzenie się w pewnym dawno już wysnutym wniosku. Nauczyciel musi być nieustannym obserwatorem swoich uczniów i do nich dostosowywać treści z podstawy programowej. 
W pewnym wieku dzieci nie są w stanie przeskoczyć niektórych umiejętności. To, że jedna klasa radzi sobie świetnie nie oznacza,że inna poradzi sobie zupełnie tak samo. I tak, rok temu pokonały mnie przypadki w klasie czwartej. Pomimo moich usilnych starań - nic nie wychodziło. Udało mi się część klasy nauczyć nazw, skrótów i pytań, ale wszystko odbywało się na zasadzie odklepywania bez zrozumienia. Postanowiłam, że odpuszczam. W tym tygodniu, już w klasie piątej, poczyniłam drugie podejście. Zaczęliśmy od przypomnienia informacji o rzeczowniku, które rok temu zapisaliśmy w naszych notatnikach gramatycznych. Nawet większość cokolwiek pamiętała. I dotarliśmy do przypadków. Ci, którzy się ich nauczyli - szybko sobie przypomnieli. Postanowiłam "odkrzesłowić" piątaków, żeby gramatyka nie kojarzyła im się z nudą i ślęczeniem nad odmianami w zeszycie. Poleciłam im przygotowanie takiej zabawy ruchowej, żeby każdemu szybko przypadki weszły do głowy. 
https://www.facebook.com/sptuczno/videos/2211926585777734/
Udało się!
Teraz należało przejść do odmiany. Rok temu skorzystałam z kart do odmiany, które w grupie Poloniści z pasją zamieściła Agnieszka Leszczyńska.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10212696006467959&set=pcb.351947245266619&type=3&theater&ifg=1
Zalaminowałam je, żeby były wielokrotnego użytku. Poprosiłam,żeby każdy wybrał sobie jeden rzeczownik i zapisał jego odmianę. Dzieci przyczepiły klamerki z pytaniami i ochoczo zabrały się do pracy. I cud!Większość poradziła sobie doskonale, niektórzy zrobili drobne błędy. Rok temu w ogóle nie mogli zrozumieć, o co chodzi w tej całej odmianie przez przypadki.
Po zakończeniu pracy uczniowie wymienili się kartami w parach, a nawet trójkach i wspólnie sprawdzali poprawność wykonanych działań. Co mnie cieszy dodatkowo - coraz chętniej koleżeńsko sprawdzają swoje zadania. Cokolwiek robią pytają,czy mogą wymienić się zeszytami. I co zauważyłam - o ile kiedyś czyhali na pomyłkę kolegi, teraz cieszą się,że zrobił swoje zadanie poprawnie.


Na podłodze wykleiłam grę w klasy (dziękuję Dorocie Kujawie-Weinke za podsunięcie pomysłu).
Gramy w nią według rozmaitych pomysłów:wyskakać odpowiednią ilość oczek i podać pytanie, skakać i odmieniać, doskoczyć, i podać właściwą formę,podchodzić z otrzymanymi karteczkami i układać je w odpowiednim okienku - możliwości całe mnóstwo.
Piąta klasa po raz kolejny uświadomiła mi to, o czym mówi dr Marzena Żylińska "Dzieciństwo to nie wyścigi". Na wszystko przyjdzie czas. Czasami lepiej odpuścić i poczekać na właściwy moment, zamiast brnąć ślepo "bo program", "bo podręcznik" czy inne licho każe. A zniechęcony uczeń już nigdy nie spojrzy przychylnie na choćby przypadkowe działania, które będą budziły jego negatywne skojarzenia.
Dodam tylko,że dziś bez żadnych problemów uczniowie określali formy gramatyczne rzeczownika. Warto było czekać :)   



16 listopada 2019

Aktualne doniesienia z grzybobrań z Mickiewiczem, Tokarczuk i Lemem

Sezon grzybowy powoli dobiega końca. Plony w tym roku zbierali zarówno grzybiarze w lasach, jak i szóstoklasiści na języku polskim. A wszystko zaczęło się od Ogi Tokarczuk i Nobla. Dorota Kujawa-Weinke zamieściła swój pomysł na analizę fragmentu książki "Dom dzienny, dom nocny"o "Grzybości".
1.Zadbałam o nastrój - włączyłam muzykę z odgłosami lasu, otworzyłam wcześniej słoje z suszonymi grzybami. Uczniowie, wchodząc do klasy mówili, że pachnie jak u babci,bo "ona ciągle suszy grzyby". Poprosiłam, żeby każdy znalazł sobie wygodne miejsce, ułożył się i przeprowadziłam lekcję Wędrującej Poezji według pomysłu Natalii Bielawskiej.
  
Rozmawialiśmy o odczuciach przy okazji delektując się zapachem i dotykiem suszonych grzybów. Wypowiedzi były naprawdę bardzo dojrzałe i ciekawe. Następnie rozdałam teksty i poprosiłam o zaznaczenie fragmentów, które w jakiś sposób każdego zaintrygowały, spodobały się albo są po prostu niezrozumiałe. Znów wywiązała się świetna dyskusja.Wykonaliśmy zadania zaproponowane przez Dorotę. Ułożyłam je w formie książeczki do wklejenia do zeszytu.
Powtórzyliśmy i wprowadziliśmy nowe terminy: synonim, neologizm, homonim, antonim, wyraz pokrewny. Do każdego wykonaliśmy ćwiczenie, żeby sprawdzić czy rozumiemy zagadnienie.
Uczniowie byli dumni, że zetknęli się z fragmentem twórczości Olgi Tokarczuk i chętnie dzielili się swoimi mądrymi refleksjami.
2.Na kolejnej lekcji przyszedł czas na wyprawę do lasu w Soplicowie. Rozdałam fragment "Pana Tadeusza" opisujący grzybobranie. Na początek każdy zaznaczał słowa, których nie rozumie. Wyjaśniliśmy ich znaczenie i poznaliśmy archaizmy. Zaznaczyliśmy nazwy grzybów. Na kolejnych lekcjach uczniowie wyszukiwali w przyniesionych atlasach grzybów i w Internecie współczesnych nazw grzybów opisanych we fragmencie "Pana Tadeusza" - zbierali w ten sposób materiały do wykonania własnych atlasów. Wynotowali porównania, których dokonał Mickiewicz. Zajęliśmy się środkami poetyckimi, policzyliśmy ilość sylab, określiliśmy rymy (od razu zabraliśmy wszystkie informacje na temat różnych rodzajów rymów).

3.Tak przygotowani wyruszyli na lekcję plastyki. Podzielili się na grupy i wykonali "Soplicowski atlas grzybów" według otrzymanych ode mnie kryteriów sukcesu: 
Stwórzcie „Soplicowski atlas grzybów”. W tym celu:
*Przygotujcie „Poradnik grzybiarza”  - w dowolnej formie stwórzcie kartkę do
poradnika z najważniejszymi informacjami dla osób, które wybierają się na
grzybobranie.
*Wykonajcie rysunek/wyklejankę (wedle uznania i pomysłu) przedstawiającą KAŻDY z 9 GRZYBÓW opisanych przez Adama Mickiewicza. Do każdego stwórzcie krótki opis.
*Podajcie przepis kulinarny na Wasze ulubione potrawy z grzybami 😉 Pamiętajcie o budowie przepisu – podajcie składniki i sposób wykonania.
KORZYSTAJ ZEWSZYSTKICH DOSTEPNYCH MATERIAŁÓW, ALE NIE KOPIUJCIE !!! PISZCIE WŁASNYMI SŁOWAMI.
POWODZENIA. CZEKAM NA PIĘKNE ATLASY z SOPLICOWA.




 4.Zadania związane z grzybami zakończyliśmy dyktandem koleżeńskim Stanisława Lema na temat grzybów oczywiście.
Tekst pochodzi z książki Łukasza Oliwkowskiego "Aula IV. Repetytorium z języka polskiego"
Teksty poprawialiśmy koleżeńsko metodą zielonego ołówka albo korektorską - jak kto wolał. 
 

Praca zajęła nam tydzień i trzy godziny plastyki.Jednak wrażeń, emocji, przekazanych treści oraz wykonanych działań zebrało się naprawdę sporo. A poza tym pracowaliśmy wieloma zmysłami.

9 listopada 2019

Kilka lekcji wokół smoków w klasie czwartej




W klasie czwartej pojawia się utwór Wiery Badalskiej pt."Przepraszam,smoku". Dzieci bardzo lubią smocze historie, więc postanowiłam przy ich pomocy ugryźć kilka ciekawych zagadnień i kształcić nowe umiejętności.
W ubiegłym roku nagrałam słuchowisko, do którego uczniowie przygotowali się zupełnie samodzielnie. 

https://www.facebook.com/sptuczno/videos/394884161047509/

W tym roku ten tekst stał się dla mnie bazą do wielu działań i kilku świetnych lekcji, bardzo twórczych, w których działali moi czwartoklasiści. Korzystałam z propozycji GWO, jednak dostosowałam ją i urozmaiciłam do swoich potrzeb.
1.Najpierw rozmawialiśmy o potworach w literaturze. Dzieci zrobiły samodzielne notatki na podstawie naszych ustaleń.

2.Wcieliliśmy się w role smokologów. Zachęciła nas do tego książka, którą przyniosła jedna z uczennic. Badaliśmy smoki w różnych kategoriach. Dzieci pracowały w grupach nad dwoma tekstami:
„Za ogrodzeniem z grubych bali miotały się, stając dęba, cztery dorosłe, olbrzymie, przerażające smoki. Ryczały, parskały i ziały strumieniami ognia z szeroko rozwartych, groźnych uzębionych paszczy, kołyszących się na końcu długich szyj jakieś pięćdziesiąt stóp nad ziemią.Jeden – srebrno-niebieski, z długimi, ostro zakończonymi rogami warczał i kłapał na czarodziejów biegających u jego stóp, drugi – zielony, cały pokryty lśniącymi łuskami – miotał się i tupał, trzeci – czerwony, z pyskiem otoczonym dziwaczną grzywą złotych kolców – wystrzeliwał z pyska pióropusze ognia; czwarty, najbliżej nich – czarny, gigantyczny, najbardziej przypominał olbrzymią jaszczurkę. (...) Harry spojrzał w górę i wysoko nad sobą ujrzał ślepia czarnego smoka, ze źrenicami pionowymi jak u kota, wytrzeszczone ze strachu lub z wściekłości (...).
- To jest węgierski rogogon – powiedział Charlie. – Tam mamy walijskiego zielonego smoka
pospolitego, ten mniejszy, szaroniebieski, to szwedzki krótkopyski, a czerwony to chiński
ogniomiot.”
J. K. Rowling, Harry Potter i czara ognia, wyd. Media Rodzina, Poznań 2001, s. 343-344
 „O Smoku Wawelskim”
Potwór straszny legł na brzegu,
Długą swą wyciągnął szyję (...).
Długi był na tysiąc łokci,
Zębów miał ze trzysta chyba,
Nogi cztery, a pokryty
Łuską był jak straszna ryba.
Z wielkiej paszczy ogniem zionie,
Iskry sypią jego zęby,
A przez nozdrza jak z komina
Czarnych dymów wieją kłęby.
(...)
Wtedy wszyscy zobaczyli,
Że ma krwawe i złe oczy.
(...)
Smok na grzbiecie zjeżył kolce
I gdy króla ujrzał z bliska,
Zatrutego dymu chmurę
W jego stronę puścił z pyska.
(...)
Ale smok, gdy głód go chwycił,
Wylazł z ciemnej swej pieczary,
Porwał krowę, cztery kozy
I baranów ze trzy pary.”













Grupy łączyły się ze sobą i sprawdzały poprawność informacji. Gdy były gotowe-przedstawiły zebrane przez siebie wiadomości w przygotowane przeze mnie tabelki.


 Okazało się,że współpraca bywa trudna i wcale niełatwo zapisać wspólnie wnioski.
Przy okazji przypomnieliśmy zasadę zapisu przymiotników, np.smok z Chin - smok chiński.
3.Na tablicy wyświetliłam pytania, na które każdy musiał odpowiedzieć samodzielnie, wykorzystując informacje zebrane w tabeli.
4.Wreszcie wysłuchaliśmy tekstu "Przepraszam,smoku". Skorzystałam ze świetnych nagrań "Bajanie na ścianie".
https://www.youtube.com/watch?v=8ydwXv12gC0
Rozmawialiśmy o elementach świata przedstawionego,zapisaliśmy je i wskazaliśmy w tekście.
 
5.Rozdałam przygotowane karteczki ze zdaniami streszczającymi tekst "Przepraszam,smoku". Zadanie uczniów polegało na ułożeniu pytań do każdej odpowiedzi. Zadanie okazało się być trudne!Łatwiej odpowiadać niż pytać-taki wniosek wyciągnęły dzieci.
6.Na kolejnej lekcji tworzyliśmy własne smoki-bestiariusze. Wykorzystałam świetną pomoc znalezioną w którejś z grup fb. Chciałabym oznaczyć autorkę,ale nie pamiętam nazwiska.Znam tylko inicjały widniejące na karcie Z.P.-dziękuję!
Każde dziecko rzucało kostką i zapisywało ilość oczek. Po odkryciu tablicy wyświetliła się tajemnica.W ten sposób powstawały wspaniałe smoki.
 

7.Podczas kolejnej lekcji każdy opisywał swojego smoka zgodnie z rysunkiem i kryteriami sukcesu.Powstały bardzo ciekawe prace, jednak okazało się, że słowa "był" i "ma" stały się zmorą piszących.Każde dziecko zaznaczyło je w swojej pracy.
8.Przygotowałam szybko pomoc.Napisałam tekst o maskotce pajacyku naszpikowany powtarzającymi się słowami.Wspólnie układaliśmy nowe zdania,żeby pominąć wszystko,co nas kłuło w uszy.Uczniowie wyciągnęli kolejny ważny wniosek - inaczej słyszy się swoją pracę czytaną na głos, wtedy "słychać błędy". Następnie każdy sam wykonał zadnie,polegające na oddzieleniu w tekście zdań i odpowiedniego ich zapisania.
 

 

Uczniowie stwierdzili,że trzeba się troszkę wysilić i naprawdę można napisać piękne teksty miłe dla ucha. Przystąpiliśmy do poprawy korektorskiej stworzonych wcześniej opisów. 
O metodzie korektorskiej pisałyśmy tutaj:
https://lekcjeszytenamiare.blogspot.com/2019/11/gramy-w-zielone-z-naszymi-uczniami.html?fbclid=IwAR3knYCYO75fuQrOMXuG1EPoZQcdSjXIbr8_uuiDIiaDarz4297EplQ6gck
 

11.Na koniec zostało nam prawdziwe wyzwanie.Postanowiliśmy przygotować przedstawienie dla dzieci z przedszkola. Każdy dostał tekst scenariusza.Uporządkowaliśmy wiedzę na temat osób pracujących w teatrze.  I zaczęła się przygoda. Uczniowie zasiedli wokół stołu i otrzymali zadanie-dokonać podziału ról. Przyznaję,że było gorąco.Zwłaszcza z obsadzeniem roli królewny. Zapowiedziałam,że siedzę i piję kawę, a oni mają ustalić wszystko, rozmawiając ze sobą. Interweniować miałam w razie zagrożenia rękoczynami. Po dwudziestu minutach ekstremalnego hałasu zaczęli ze sobą rozmawiać, a nie na siebie wrzeszczeć. Siedząc z boku słuchałam argumentów:"jak tak będziemy hałasować,to nic nie ustalimy" albo "przestańcie się kłócić,bo nigdy nie dojdziemy do porozumienia" (ten mnie rozczulił). 
12.Aktualnie trwają przygotowania do przedstawienia, które zaplanowali na koniec listopada. Po podziale ról zapisali wspólnie wnioski z tego,jak im się pracowało. 
 

Do czasu przedstawienia napiszą zaproszenia dla każdej z trzech grup przedszkolnych oraz przygotują ogłoszenia, które wywieszą na szkolnych korytarzach.
Praca zajęła nam trzy tygodnie.Z ręką na sercu mogę powiedzieć,że każda chwila została maksymalnie wykorzystana. A ilość wykształconych umiejętności pozostaje dla mnie bezcenna.