5 marca 2020

Polski poza szkołą w wersji ART.

Obie z Beatką lubimy wychodzić poza mury szkoły. Zresztą nawet siedzenie w ławkach jest dla nas sporym wyczynem i rzadko udaje nam się spędzić w nich cały tydzień bez zmiany. Nieustannie zauważamy,jak inaczej przebiega praca naszych uczniów w miejscach innych niż budynek szkolny. 
W tym tygodniu wyruszyłam z klasą szóstą do Inowrocławia. Zupełnie niedawno został tam otwarty Dom Artysty-najmniejsza galeria jaką znam. Mała, ale klimatyczna i sprawiająca niezwykłe doznania od samego przekroczenia jej drzwi. Panuje w niej niepowtarzalna atmosfera, więc każdy szybko czuje się tutaj jak w domu. Mieszkańcami Domu Artysty są trzy koty, co dostarcza dodatkowych wrażeń. Dla mojej klasy był to czas intensywnej pracy, nauki i zbierania nowych doświadczeń.
Przede wszystkim wybraliśmy się do miasta (nasza szkoła mieści się na wsi) busem tzw.rejsowym. Każdy z uczniów samodzielnie musiał zakupić bilet dla siebie,a potem zająć miejsce i zachowywać się kulturalnie, jak na użytkownika komunikacji publicznej przystało. Zdali egzamin celująco.
Na miejscu czekała już na nas pani Ilona - malarka, artystka, absolwentka warszawskiej ASP. Wprowadziła nas w malarski świat, opowiedziała niesamowite anegdoty z życia znanych malarzy polskich i zagranicznych. Padło pytanie o ceny obrazów. I tutaj pojawiły się katalogi z cenami dzieł polskich artystów.Wielu uczniów nagle poczuło w sobie kiełkujące talenty.
 






Jeden z obrazów znajdujących się w galerii namalowała artystka,która choruje na zanik mięśni. Sensację wśród uczniów wzbudził fakt, że maluje na leżąco. Nie omieszkali sprawdzić jak to może wyglądać. Stwierdzili jednogłośnie, że pani malarce należy się podwójny szacunek.





Zgodnie z naszą umową, pani Ilona zaprezentowała na przykładzie swojego obrazu zatytułowanego "Trójkąt bermudzki" budowę dzieła, perspektywy, plany. Każdy z uczniów stworzył swoją własną notatkę. Zaproponowałyśmy uczniom, żeby spróbowali opowiedzieć o wybranym przez siebie obrazie.Okazało się,że nie było żadnych zahamowań i wielu chętnych wypowiadało się na temat obrazów.

Nie pozostało nic innego, jak zabrać się do opisywania obrazu. Możliwości były różne, każdy wybrał sobie taki, który przypadł mu najbardziej do gustu. Naszymi kryteriami sukcesu była ściąga wykonana przez niesamowitą Sylwię Oszczyk.
Sposób, w jaki pracowali moi uczniowie wzbudzał zachwyt. Cisza, skupienie, przyglądanie się obrazom, pytania do artystki o szczegóły i skrupulatne zapisywanie wszystkich pozyskanych informacji. Bezbłędnie opisywane plany. 


Nie był to koniec wyzwań. Każdy odczytał swój opis na głos. Uczniowie wspólnie analizowali poprawność, a pani Ilona fachowym "uchem" sprawdzała poprawność pod względem artystycznym. Wszyscy doskonale poradzili sobie z tym zadaniem. Nie było też żadnych problemów z występem na forum.
Pozostało nam jeszcze jedno zadanie. Próba namalowania farbami akrylowymi przygotowanej przez malarkę martwej natury. Praca została zindywidualizowana i uczniowie mieli do wyboru dwie możliwości - wersję trudniejszą z większą ilością szczegółów i nieco łatwiejszą. Oczywiście na "dzień dobry" każdy twierdził,że nie potrafi malować, a już absolutnie nie farbami. Żeby rozluźnić atmosferę uczniowie potrenowali trudy bycia modelem (to na skutek dużego zainteresowania,szczególnie męskiej części klasy, obrazem przedstawiającym akt). Uznali, że model powinien zarabiać dużo pieniędzy i  że dla nich to zadanie niewykonalne (45 minut bez ruchu w pozie i 15 minut przerwy).

Pani Ilona udzieliła fachowych wskazówek i zabraliśmy się za szkice.






Była to trudna sztuka. Okazało się, że zupełnie inaczej pracowało się tutaj, w miejscu z duszą, niż w sali szkolnej. Każdy podjął się działania. W takim skupieniu widziałam moich uczniów po raz pierwszy w życiu. Bywało trudno,były łzy "bo nie wychodzi". I piękna nauka, że nie zawsze wszystko się udaje,ale zawsze można wszystko poprawić. Tutaj pani Ilona opowiedziała,że obraz, który chłopcy tak chętnie oglądają, powstawał ponad pół roku.Właśnie dlatego, że nie wychodziło, nie szło,nic nie pasowało. I nagle - olśnienie i jest. Myślę,że każdemu dodało to wiary w siebie i swoje możliwości. I to nie tylko malarskie. Po szkicu przyszedł czas na nakładanie farby.







Każde dziecko ukończyło swoje dzieło. I były to naprawdę dzieła. Zwłaszcza, że nikt nie wierzył w to, że potrafi. Po raz kolejny udowodniliśmy sobie, że nie mogę czegoś nie umieć, skoro nigdy nie próbowałem. Spędziliśmy pięć wspaniałych, twórczych godzin. Nie było ani chwili marudzenia czy nudy. Oprócz wielu opisanych przeze mnie umiejętności, które pozyskali moi uczniowie, zadziało się wiele działań wychowawczych. Refleksja uczniowska mówi sama za siebie: "każdy z nas widzi inaczej to samo", "dla chcącego-nic trudnego", "trzeba próbować", "nie wszystko udaje się za pierwszym razem", "nie wszystko zawsze się udaje", "zawsze mamy szansę,żeby coś poprawić", "każda trudna praca wymaga wielu prób i ćwiczeń", "każdy z nas jest inny".
Jeśli będziecie blisko Inowrocławia, zachęcam do złożenia wizyty w Domu Artysty (Inowrocław, ulica Solankowa 3/4). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz