12 marca 2020

Części mowy z Montessori

Od trzech lat wspomagam się sposobem na opanowanie części mowy, który poleciła mi Agnieszka Leszczyńska,założycielka grupy "Poloniści z pasją". Moi uczniowie mieli problem z opanowaniem i rozpoznawaniem części mowy. Sposób Montessori zaczęłam stosować trzy lata temu,kiedy załamywałam ręce nad tym,że nic nie idzie do przodu. Można zakupić oryginalne pomoce do nauki (w sklepie internetowym educarium). Jednak z braku środków finansowych, wykonałam moje pomoce samodzielnie. Póki co, służą nam i mają się dobrze.
Jak pracuję z tą metodą? Każda część mowy to kolorowa figura geometryczna. Podczas wprowadzania poszczególnych części mowy dodajemy jej geometryczny symbol.Właściwie po dodaniu trzech trójkątów zainteresowanie uczniów jest już ogromne i trzeba działać dalej. Zawsze towarzyszy nam postawiona w widocznym miejscu tablica z częściami mowy i symbolami (ta ze zdjęcia powyżej). Uczniowie z zaciekawieniem dopytują "a co to?", "a kiedy my to?" I to taki mój wabik 👀
Na początek zabieram ich do królestwa części mowy. Agnieszka Leszczyńska wymyśliła historyjkę, którą opowiadam moim uczniom. W tym roku zamknęłam ją w książeczkę.Podczas opowiadania, dzieci rysowały odpowiednie symbole i zapisywały pytania,czasem przykłady odpowiednich części mowy. 


Okazuje się,że części mowy są zupełnie oswojone.Nie powodują wielkich oczu. 


Na początek drukuję zdania na dużych kartkach.Zadanie polega na układaniu figur do odpowiednich części mowy.Zwykle staram się,żeby w zdaniach pojawiały się podstawowe części mowy.Jednak czasami z rozmachu wrzucę jakiś zaimek czy partykułę.Co roku, ku mojej wielkiej radości,dzieci rozpoznają i te części mowy!Cieszą się niezwykle,gdy dokonują odkrycia i mówią z wypiekami na twarzy "proszę pani,to jest partykuł!"W ubiegłym roku klasa piąta rozszyfrowała drogą dedukcji imiesłów. 

Kolejne działania są zależne od możliwości uczniów. Zwykle pracujemy nad zdaniami w zeszytach.Rysujemy właściwe symbole.Pracują indywidualnie, w parach lub w małych zespołach - jak kto się czuje na siłach. Zawsze zanim trafią do sprawdzenia przeze mnie, konsultują się między sobą. Wtedy szybko rozwiewają się wątpliwości.Zawsze są osoby, które doskonale opanowały te zagadnienia i z dumą oraz ogromną chęcią pomagają innym.


Później wykorzystujemy symbole w każdej wolnej chwili. Klasa 5 zrobiła owocową sałatkę z części mowy.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, na następny dzień jedna z uczennic przyniosła sałatkę według przepisu dla całej klasy! Profesjonalnie wyposażona w pojemniczki i drewniane widelczyki obdzielała nas owocami.I tu kolejna ciekawa nauka.Kilka osób powiedziało,że "nie lubi tego". Zapytałam,czy spróbowali kiedykolwiek. Okazało się,że nie.Ponieważ inni wcinali, a zapach unosił się po sali, postanowili zaryzykować. Okazało się,że czegoś tak pysznego nie jedli i przyszli po...dokładkę.

Stwierdziłyśmy z Beatą,że to troszkę metafora do podejścia niektórych nauczycieli do nowych metod i form nauczania. Nie robię,bo nie lubię. Nie lubię,bo nigdy nie spróbowałem.

Sama metoda Montessori jest godna polecenia.Wymaga wkładu pracy w przygotowanie poszczególnych elementów albo finansów na ich zakup.Części mowy zostają w głowie.Szóstoklasiści nie rysują już figur (chociaż niektórzy jeszcze lubią i to robią),ale większość nazywa bez problemów wszystkie części mowy. 



OPOWIEŚĆ O CZĘŚCIACH MOWY PRZYGOTOWANA PRZEZ AGNIESZKĘ LESZCZYŃSKĄ
Pewnego razu żył niezwykle potężny król (pokazujemy dzieciom rzeczownik- duży, czarny trójkąt).
Rządził on bardzo wyjątkowym krajem. Było to królestwo części mowy. Zazwyczaj królowi towarzyszył pewien mały niebieski sługa (przymiotnik- ciemnoniebieski trójkąt).
Gdy król był w dobrym humorze, zabierał ze sobą pierwszego, dużego sługę. Wszyscy podwładni mieli wówczas zaszczyt widzieć, JAKIM naprawdę był on królem (przymiotnik odpowiada na pytania: jaki? jaka? jakie? Tu pozwalam dzieciom wymyślać przymiotniki opisujące króla- potężny, mądry, władczy)
Drugiego dużego sługę (liczebnik- jasnoniebieski trojkąt) wzywał do siebie, gdy spotykał się z innymi królami. Sługa ten miał za zadanie ogłaszać liczbę zebranych królów (liczebnik to ilości- uczniowie mogą podac przykłady- jeden, trzy, ośmioro).
Czasami król nie miał ochoty ani czasu sam się pokazywać. Wysyłał więc po prostu swojego zastępcę (zaimek- fioletowy trójkąt tej samej wysokości, co rzeczownik). On musiał pokazywać się całkiem sam, bez żadnych innych sług, ale pomimo wszystko był on bardzo potężny.

Pewnego razu król wraz ze swym orszakiem o mało by nie skamieniał z zimna, gdyby czerwone słońce nie obudziło króla i innych do życia (czasownik- czerwone koło). Czerwone słońce przetaczało się po niebie i ożywiało wszystko wokół, ale jedynie w określonym czasie. (Tu pozwalam uczniom "przetoczyć czasownik w kregu, by każdy mógł poczuć, że czasownik to ruch, czynność)
Nie zawsze słońce pozostawało samo na niebie. Czasami pojawiał się niewielki księżyc i oświetlał słońce (przysłówek - pomarańczowe koło) Wtedy można było nareszcie rozpoznać, JAK ono wygląda, GDZIE się właśnie znajduje lub KIEDY znowu zniknie za horyzontem (to pytania przysłowka). Pewnego razy zdarzyło się, że mały księżyc oświetlił jednego z dużych służących i wtedy wszyscy posiedli nieco dokładniejsze informacje o sługach * (*Przysłówek określa przymiotnik). Wreszcie zdarzyło się nawet, że sam siebie oświetlił i wtedy można było jego samego obserwować nieco dokładniej**. (**Przysłówek określa sam siebie).
Gdym dotarł do tego obcego królestwa, w którym rządził król, nie mogłem odnaleźć drogi do zamku. Nagle zobaczyłem na drodze stojące małe zielone półksiężyce (przyimek). To były drogowskazy, które wskazywały, gdzie można znaleźć królewski zamek lub dokąd w ogóle można gdzieś pójść.
Wszystko w państwie króla było uporządkowane. Tu nie pracowało się tylko dla siebie. O, nie, tutaj wszyscy ludzie zbierali się i omawiali wspólnie wszystkie sprawy. Wszystkie miasta były ze sobą połączone (spójnik- różowy myślnik) torami kolejowymi. Wsiadało się tylko do pociągu i spotykało innych ludzi.
Nie można powiedzieć, że w tym pięknym kraju zawsze panowała cisza. Nie, czasami ludzie wykrzykiwali (wykrzyknienie- złotobrązowy wykrzyknik) głośno jakieś słowa, z radości, ze strachu lub gdy trapił ich smutek: „Halo!”, „Och!”, „Ach!” lub „Uuu… !”.
Zbliżamy się do zakończenia tej historii. Poznaliśmy zatem wszystkich mieszkańców świty królewskiej. To bardzo interesujący kraj. Im dłużej się w nim zatrzymasz, tym lepszej nabierzesz orientacji. Często nie będziesz mógł posiąść się ze zdumienia, gdy nagle jedna część mowy przejmie zadanie innej. Ale są to tajemnice, które krok po kroku, powoli i stopniowo trzeba odkrywać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz