19 listopada 2019

Moje przypadki z przypadkami


Przypadki sprawiły moje utwierdzenie się w pewnym dawno już wysnutym wniosku. Nauczyciel musi być nieustannym obserwatorem swoich uczniów i do nich dostosowywać treści z podstawy programowej. 
W pewnym wieku dzieci nie są w stanie przeskoczyć niektórych umiejętności. To, że jedna klasa radzi sobie świetnie nie oznacza,że inna poradzi sobie zupełnie tak samo. I tak, rok temu pokonały mnie przypadki w klasie czwartej. Pomimo moich usilnych starań - nic nie wychodziło. Udało mi się część klasy nauczyć nazw, skrótów i pytań, ale wszystko odbywało się na zasadzie odklepywania bez zrozumienia. Postanowiłam, że odpuszczam. W tym tygodniu, już w klasie piątej, poczyniłam drugie podejście. Zaczęliśmy od przypomnienia informacji o rzeczowniku, które rok temu zapisaliśmy w naszych notatnikach gramatycznych. Nawet większość cokolwiek pamiętała. I dotarliśmy do przypadków. Ci, którzy się ich nauczyli - szybko sobie przypomnieli. Postanowiłam "odkrzesłowić" piątaków, żeby gramatyka nie kojarzyła im się z nudą i ślęczeniem nad odmianami w zeszycie. Poleciłam im przygotowanie takiej zabawy ruchowej, żeby każdemu szybko przypadki weszły do głowy. 
https://www.facebook.com/sptuczno/videos/2211926585777734/
Udało się!
Teraz należało przejść do odmiany. Rok temu skorzystałam z kart do odmiany, które w grupie Poloniści z pasją zamieściła Agnieszka Leszczyńska.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10212696006467959&set=pcb.351947245266619&type=3&theater&ifg=1
Zalaminowałam je, żeby były wielokrotnego użytku. Poprosiłam,żeby każdy wybrał sobie jeden rzeczownik i zapisał jego odmianę. Dzieci przyczepiły klamerki z pytaniami i ochoczo zabrały się do pracy. I cud!Większość poradziła sobie doskonale, niektórzy zrobili drobne błędy. Rok temu w ogóle nie mogli zrozumieć, o co chodzi w tej całej odmianie przez przypadki.
Po zakończeniu pracy uczniowie wymienili się kartami w parach, a nawet trójkach i wspólnie sprawdzali poprawność wykonanych działań. Co mnie cieszy dodatkowo - coraz chętniej koleżeńsko sprawdzają swoje zadania. Cokolwiek robią pytają,czy mogą wymienić się zeszytami. I co zauważyłam - o ile kiedyś czyhali na pomyłkę kolegi, teraz cieszą się,że zrobił swoje zadanie poprawnie.


Na podłodze wykleiłam grę w klasy (dziękuję Dorocie Kujawie-Weinke za podsunięcie pomysłu).
Gramy w nią według rozmaitych pomysłów:wyskakać odpowiednią ilość oczek i podać pytanie, skakać i odmieniać, doskoczyć, i podać właściwą formę,podchodzić z otrzymanymi karteczkami i układać je w odpowiednim okienku - możliwości całe mnóstwo.
Piąta klasa po raz kolejny uświadomiła mi to, o czym mówi dr Marzena Żylińska "Dzieciństwo to nie wyścigi". Na wszystko przyjdzie czas. Czasami lepiej odpuścić i poczekać na właściwy moment, zamiast brnąć ślepo "bo program", "bo podręcznik" czy inne licho każe. A zniechęcony uczeń już nigdy nie spojrzy przychylnie na choćby przypadkowe działania, które będą budziły jego negatywne skojarzenia.
Dodam tylko,że dziś bez żadnych problemów uczniowie określali formy gramatyczne rzeczownika. Warto było czekać :)   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz