Ludwik
Hirszfeld powiedział: „Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć”. Musi rozpalać
swoim ogniem, dzielić się iskrą, ale też pozwalać na własny samozapłon. Zatem
słów kilka na temat kreatywności - czy
jest nam w ogóle potrzebna?
Na
początek zastanówmy się czym jest kreatywność, bo o tym, że to ostatnimi czasy niezwykle „modne” słowo,
nikogo nie trzeba przekonywać. Modne, ale czy do końca wiemy na czym polega i
jak je wprowadzić do własnego życia? Przejrzałam różne strony i na
neuropedagogika.org trafiłam na wyjaśnienia słowa „kreatywność”, które są mi
bliskie.
„KREATYWNOŚĆ
(postawa twórcza; od łac. creatus czyli twórczy) - proces umysłowy pociągający za sobą
powstawanie nowych idei, koncepcji lub nowych skojarzeń, powiązań z
istniejącymi już ideami i koncepcjami.”
„KREATYWNOŚĆ
to takie widzenie rzeczy, które każdy inny także widzi i stworzenie takich
związków, których nikt inny nie dostrzegł”.
„KREATYWNOŚĆ
JEST WYRAZEM NASZEJ NIEPOWTARZALNOŚCI”.
Zaś
„MYŚLENIE KREATYWNE to myślenie prowadzące do uzyskania oryginalnych i
stosownych rozwiązań”.
Skoro
teoretyczne podejście do tematu mamy już z głowy, możemy zastanowić się nad tym
po co być kreatywnym. Żyjemy w czasach, w których wszystko (dosłownie wszystko)
dzieje się szybko, często „po łebkach”, gdzie zwykle brakuje czasu, także tego
na rozwój siebie i swojej kreatywności. Moim codziennym podwórkiem jest szkoła,
którą obserwuję z perspektywy nauczyciela i rodzica. Przeraża fakt, że w XXI
wieku większość szkół pozostaje betonowa i niechętnie otwiera się na zmiany w
sposobie myślenia i funkcjonowania. Można
odnieść wrażenie, że dorośli ludzie boją się kreatywności młodych ludzi,
gdyż to wymaga obudzenia w sobie tegoż samego. W szkole każdego dnia skupiamy
się na rozwoju intelektualnym uczniów, zapominając o rozwoju jego kreatywności.
Musimy
pamiętać o tym, że wymagania, które stawia przed młodymi ludźmi współczesny
świat są wielkie. Od każdego z nas zależy czy pozwolimy uniknąć schematów i dać
pole do popisu kreatywności. Dzieci i młodzież same podpowiadają nam czego
potrzebują i czego od nas – dorosłych oczekują. Niestety, wielokrotnie udajemy
wszechwiedzących i nie dajemy szans na odkrywanie w sobie pokładów
kreatywności. Wielu rodziców i nauczycieli skupia się tak bardzo na realizacji
programów (a nie daj Boże i podręczników!), że zapominają o innych
kompetencjach i potrzebach. Mały Książę mówił, że „Dorośli są bardzo dziwni.”
„Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu,
nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: ”Jaki jest
dźwięk jego głosu?” „W co lubi się bawić?” „Czy zbiera motyle?” Oni spytają
was: „Ile ma lat?” „Ilu ma braci?” „Ile waży?” „Ile zarabia jego ojciec?” I
trudno z małym bohaterem Antoine de Saint Exuperiego się nie zgodzić: „Ile zadań
zrobiłeś?” „Jaki masz wynik?” „Jaka była średnia?” Te pytania każdego dnia
słyszą młodzi uczniowie od rodziców i nauczycieli. Zróbmy rachunek sumienia i
spytajmy siebie, ile razy powiedzieliśmy „cieszę się, że to rozumiesz” „wiem,
ile pracy cię to kosztowało” „świetnie się rozwijasz” „masz doskonałe pomysły”
– „JESTEŚ NIEZWYKLE KREATYWNY!” O tym, jak dorośli zabijają wrodzoną ciekawość
dziecka i ograniczają wyzwalanie nowych pomysłów opowiada filmik „Alike short
film”
Od nas na
każdym kroku zależy czy rozbudzimy kreatywność – swoją i innych.
Po
pierwsze – musimy zdać sobie sprawę ze swojej mocy. Zrzucić maskę poważnego i
nieomylnego dorosłego. Stać się kreatywnym w zwykłych, codziennie wykonywanych
czynnościach. Zadbajmy o to, aby każdy nasz dzień był przyjemny, a nie podobny
do wielu innych. Nie dajmy się schematom!
Po drugie
– jeśli nasze życie codzienne ubarwimy ciekawymi pomysłami z całą pewnością
zaczniemy inaczej postrzegać nasze obowiązki. Wielu ludzi koszmarnie narzeka,
nie lubi swojej pracy, wykonuje ją jakby „za karę”. A może wystarczyć znaleźć
jakiś jej element, który pozwoli nam na rozwój? Odwołam się do siebie i swoich
poczynań na gruncie zawodowym. Od 18 lat pracuję w szkole. Specyficzny to
„zakład pracy” pod wieloma względami. Od zawsze czułam potrzebę robienia
CZEGOŚ, a nie tylko zwykłego chodzenia do pracy. I pewnie to, że na swojej
drodze spotykam niesamowicie kreatywnych ludzi powoduje, że udaje mi się robić
to, co lubię. Nie poddaję się rutynie, zrzucam z siebie pancerz nieomylnego
belfra i … ciągle się uczę czegoś nowego od moich kreatywnych uczniów. Rozwijam
się i sprawia mi to satysfakcję – osobistą i zawodową.
Po
trzecie - kreatywne postrzeganie świata
powoduje, że nakręcamy się na działanie. Już nigdy nie dasz się omotać
schematom. Zawsze będziesz szukać innych rozwiązań – i to na każdej życiowej
płaszczyźnie.
Po czwarte
– ponieważ ciągle działasz, zaczynasz zupełnie naturalnie i nieświadomie
pomagać innym ludziom. Zapalasz innych i wspólnie czynicie wiele dobrego.
Pozytywy
rozwijania w sobie kreatywności można by mnożyć w nieskończoność. Co chwilę
wpada do głowy nowy pomysł. Na koniec chciałabym opowiedzieć bajkę „Skrzydła
służą do latania”, którą w swojej niezwykłej książce zamieściła Anka
Konarzewska.
„Kiedy dorósł,
ojciec rzekł do niego:
- Synu
mój, nie wszyscy rodzimy się ze skrzydłami. Prawdą jest, że nie masz obowiązku
latania, ale myślę, że szkoda by było, abyś ograniczył się jedynie do
chodzenia, posiadając skrzydła.
- Ale ja
nie umiem latać – odpowiedział syn.
- To
prawda… - rzekł ojciec. Wszedł z nim na górę i stanął nad przepaścią. –
Widzisz, synu? To jest próżnia. Kiedy zechcesz latać, przyjdziesz tutaj
nabierzesz powietrza, skoczysz w otchłań, rozłożysz skrzydła i polecisz.
Syn
zwątpił.
- A jak
spadnę?
- Chociaż
spadniesz, nie umrzesz. Będziesz miał tylko parę zadrapań, które uodpornią cię
na kolejną próbę – odparł ojciec.
Syn wrócił
do wioski, aby spotkać się z przyjaciółmi, ci powiedzieli mu:
-
Zwariowałeś? Po co? Twój ojciec oszalał do reszty? Do czego potrzebne ci to
latanie? Nie wygłupiaj się!
Najlepsi
przyjaciele doradzili mu:
- A
jeśliby to było prawdą? Czy to nie jest niebezpieczne? Czemu nie zaczniesz
stopniowo? Spróbuj skoczyć z drabiny albo z korony drzewa. Ale…ze szczytu?
Młodzieniec
posłuchał rad tych, co go kochali. Wszedł na wierzchołek drzewa i nabrawszy
odwagi, skoczył. Rozwinął skrzydła, ale niestety runął na ziemię. Spotkał się
ze swoim ojcem:
-
Okłamałeś mnie! Nie mogę latać! Spróbowałem i zobacz jak się uderzyłem! Nie
jestem taki jak ty. Moje skrzydła są do ozdoby.
- Synu mój
– rzekł ojciec. – Żeby latać, trzeba stworzyć sobie przestrzeń wolnego
powietrza do rozłożenia skrzydeł. Podobnie jest ze spadochronem: potrzebujesz
pewnej wysokości, zanim skoczysz. Aby latać, trzeba zacząć brać na siebie
ryzyko. Jeśli nie chcesz, to może lepiej zrezygnować i na zawsze chodzić.”
Kochani
Dorośli! Pamiętajcie o tym, że każdy z nas ma szansę rozwinąć swoje skrzydła. Tylko od nas zależy czy będą latać. Zacznijmy
od rozwijania kreatywności w sobie i podajmy iskierkę dalej.
1.www.neuropedagogika.org.pl
2. Antoine
de Saint Exupery „Mały Książę”
3.Daniel
Martinez i Rafe Cano Mendez „Alike short film”
4.Spot
reklamowy kampanii prowadzonej przez Fundacja Rodzice Przyszłości
5.Anna
Konarzewska „Być (nie)zwykłym wychowawcą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz