5 lipca 2019

"Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć" - słowo Magdy o kreatywności


Skrobnęłyśmy słów kilka w temacie nam bliskim dla Creativity first.

Ludwik Hirszfeld powiedział: „Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć”. Musi rozpalać swoim ogniem, dzielić się iskrą, ale też pozwalać na własny samozapłon. Zatem słów kilka na temat kreatywności  - czy jest nam w ogóle potrzebna?
Na początek zastanówmy się czym jest kreatywność, bo o tym, że  to ostatnimi czasy niezwykle „modne” słowo, nikogo nie trzeba przekonywać. Modne, ale czy do końca wiemy na czym polega i jak je wprowadzić do własnego życia? Przejrzałam różne strony i na neuropedagogika.org trafiłam na wyjaśnienia słowa „kreatywność”, które są mi bliskie.
„KREATYWNOŚĆ (postawa twórcza; od łac. creatus czyli twórczy)  - proces umysłowy pociągający za sobą powstawanie nowych idei, koncepcji lub nowych skojarzeń, powiązań z istniejącymi już ideami i koncepcjami.”
„KREATYWNOŚĆ to takie widzenie rzeczy, które każdy inny także widzi i stworzenie takich związków, których nikt inny nie dostrzegł”.
„KREATYWNOŚĆ JEST WYRAZEM NASZEJ NIEPOWTARZALNOŚCI”.
Zaś „MYŚLENIE KREATYWNE to myślenie prowadzące do uzyskania oryginalnych i stosownych rozwiązań”.
Skoro teoretyczne podejście do tematu mamy już z głowy, możemy zastanowić się nad tym po co być kreatywnym. Żyjemy w czasach, w których wszystko (dosłownie wszystko) dzieje się szybko, często „po łebkach”, gdzie zwykle brakuje czasu, także tego na rozwój siebie i swojej kreatywności. Moim codziennym podwórkiem jest szkoła, którą obserwuję z perspektywy nauczyciela i rodzica. Przeraża fakt, że w XXI wieku większość szkół pozostaje betonowa i niechętnie otwiera się na zmiany w sposobie myślenia i funkcjonowania. Można  odnieść wrażenie, że dorośli ludzie boją się kreatywności młodych ludzi, gdyż to wymaga obudzenia w sobie tegoż samego. W szkole każdego dnia skupiamy się na rozwoju intelektualnym uczniów, zapominając o rozwoju jego kreatywności.
Musimy pamiętać o tym, że wymagania, które stawia przed młodymi ludźmi współczesny świat są wielkie. Od każdego z nas zależy czy pozwolimy uniknąć schematów i dać pole do popisu kreatywności. Dzieci i młodzież same podpowiadają nam czego potrzebują i czego od nas – dorosłych oczekują. Niestety, wielokrotnie udajemy wszechwiedzących i nie dajemy szans na odkrywanie w sobie pokładów kreatywności. Wielu rodziców i nauczycieli skupia się tak bardzo na realizacji programów (a nie daj Boże i podręczników!), że zapominają o innych kompetencjach i potrzebach. Mały Książę mówił, że „Dorośli są bardzo dziwni.” „Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: ”Jaki jest dźwięk jego głosu?” „W co lubi się bawić?” „Czy zbiera motyle?” Oni spytają was: „Ile ma lat?” „Ilu ma braci?” „Ile waży?” „Ile zarabia jego ojciec?” I trudno z małym bohaterem Antoine de Saint Exuperiego się nie zgodzić: „Ile zadań zrobiłeś?” „Jaki masz wynik?” „Jaka była średnia?” Te pytania każdego dnia słyszą młodzi uczniowie od rodziców i nauczycieli. Zróbmy rachunek sumienia i spytajmy siebie, ile razy powiedzieliśmy „cieszę się, że to rozumiesz” „wiem, ile pracy cię to kosztowało” „świetnie się rozwijasz” „masz doskonałe pomysły” – „JESTEŚ NIEZWYKLE KREATYWNY!” O tym, jak dorośli zabijają wrodzoną ciekawość dziecka i ograniczają wyzwalanie nowych pomysłów opowiada filmik „Alike short film”
Od nas na każdym kroku zależy czy rozbudzimy kreatywność – swoją i innych.
Po pierwsze – musimy zdać sobie sprawę ze swojej mocy. Zrzucić maskę poważnego i nieomylnego dorosłego. Stać się kreatywnym w zwykłych, codziennie wykonywanych czynnościach. Zadbajmy o to, aby każdy nasz dzień był przyjemny, a nie podobny do wielu innych. Nie dajmy się schematom!
Po drugie – jeśli nasze życie codzienne ubarwimy ciekawymi pomysłami z całą pewnością zaczniemy inaczej postrzegać nasze obowiązki. Wielu ludzi koszmarnie narzeka, nie lubi swojej pracy, wykonuje ją jakby „za karę”. A może wystarczyć znaleźć jakiś jej element, który pozwoli nam na rozwój? Odwołam się do siebie i swoich poczynań na gruncie zawodowym. Od 18 lat pracuję w szkole. Specyficzny to „zakład pracy” pod wieloma względami. Od zawsze czułam potrzebę robienia CZEGOŚ, a nie tylko zwykłego chodzenia do pracy. I pewnie to, że na swojej drodze spotykam niesamowicie kreatywnych ludzi powoduje, że udaje mi się robić to, co lubię. Nie poddaję się rutynie, zrzucam z siebie pancerz nieomylnego belfra i … ciągle się uczę czegoś nowego od moich kreatywnych uczniów. Rozwijam się i sprawia mi to satysfakcję – osobistą i zawodową.
Po trzecie  - kreatywne postrzeganie świata powoduje, że nakręcamy się na działanie. Już nigdy nie dasz się omotać schematom. Zawsze będziesz szukać innych rozwiązań – i to na każdej życiowej płaszczyźnie.
Po czwarte – ponieważ ciągle działasz, zaczynasz zupełnie naturalnie i nieświadomie pomagać innym ludziom. Zapalasz innych i wspólnie czynicie wiele dobrego.
Pozytywy rozwijania w sobie kreatywności można by mnożyć w nieskończoność. Co chwilę wpada do głowy nowy pomysł. Na koniec chciałabym opowiedzieć bajkę „Skrzydła służą do latania”, którą w swojej niezwykłej książce zamieściła Anka Konarzewska.
„Kiedy dorósł, ojciec rzekł do niego:
- Synu mój, nie wszyscy rodzimy się ze skrzydłami. Prawdą jest, że nie masz obowiązku latania, ale myślę, że szkoda by było, abyś ograniczył się jedynie do chodzenia, posiadając skrzydła.
- Ale ja nie umiem latać – odpowiedział syn.
- To prawda… - rzekł ojciec. Wszedł z nim na górę i stanął nad przepaścią. – Widzisz, synu? To jest próżnia. Kiedy zechcesz latać, przyjdziesz tutaj nabierzesz powietrza, skoczysz w otchłań, rozłożysz skrzydła i polecisz.
Syn zwątpił.
- A jak spadnę?
- Chociaż spadniesz, nie umrzesz. Będziesz miał tylko parę zadrapań, które uodpornią cię na kolejną próbę – odparł ojciec.
Syn wrócił do wioski, aby spotkać się z przyjaciółmi, ci powiedzieli mu:
- Zwariowałeś? Po co? Twój ojciec oszalał do reszty? Do czego potrzebne ci to latanie? Nie wygłupiaj się!
Najlepsi przyjaciele doradzili mu:
- A jeśliby to było prawdą? Czy to nie jest niebezpieczne? Czemu nie zaczniesz stopniowo? Spróbuj skoczyć z drabiny albo z korony drzewa. Ale…ze szczytu?
Młodzieniec posłuchał rad tych, co go kochali. Wszedł na wierzchołek drzewa i nabrawszy odwagi, skoczył. Rozwinął skrzydła, ale niestety runął na ziemię. Spotkał się ze swoim ojcem:
- Okłamałeś mnie! Nie mogę latać! Spróbowałem i zobacz jak się uderzyłem! Nie jestem taki jak ty. Moje skrzydła są do ozdoby.
- Synu mój – rzekł ojciec. – Żeby latać, trzeba stworzyć sobie przestrzeń wolnego powietrza do rozłożenia skrzydeł. Podobnie jest ze spadochronem: potrzebujesz pewnej wysokości, zanim skoczysz. Aby latać, trzeba zacząć brać na siebie ryzyko. Jeśli nie chcesz, to może lepiej zrezygnować i na zawsze chodzić.”
Kochani Dorośli! Pamiętajcie o tym, że każdy z nas ma szansę rozwinąć swoje skrzydła.  Tylko od nas zależy czy będą latać. Zacznijmy od rozwijania kreatywności w sobie i podajmy iskierkę dalej.


1.www.neuropedagogika.org.pl
2. Antoine de Saint Exupery „Mały Książę”
3.Daniel Martinez i Rafe Cano Mendez „Alike short film”
4.Spot reklamowy kampanii prowadzonej przez Fundacja Rodzice Przyszłości
5.Anna Konarzewska „Być (nie)zwykłym wychowawcą


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz