Pewnie wielu
rodziców nie raz pomyślało o tym, że gdyby istniał podręcznik w stylu „jak
wychować idealne dziecko”, który dawałby stuprocentową gwarancje sukcesu,
kupiłoby się go za każde pieniądze. Niestety (a może i „stety”), taki podręcznik
nie istnieje. Każdy rodzic ma w związku z tym okazję tworzyć swoją własną,
niekoniecznie pisaną, książkę.
Zarażona przez
Anię Konarzewską postacią pedagoga i psychologa Jaspera Juula, sięgnęłam
wakacyjnie po jedną z jego książek zatytułowaną „Nastolatki. Kiedy kończy się
wychowanie?”
„Kiedy dzieci
kończą dziesięć lat, powoli wchodzą w wiek nastoletni. Cztery lata potem jest
już za późno na wychowanie” twierdzi Jasper Juul. Niestety właśnie wtedy wielu
rodziców zabiera się za przyspieszone wychowywanie, bo ma świadomość straconego
i uciekającego czasu. Czy to oznacza, że wtedy już jest koniec naszego wpływu
na własne dzieci? Absolutnie nie! Mamy ogromny wpływ, ale musimy zmienić swoje
podejście i sposób myślenia o naszym dziecku i naszej roli w jego życiu. Odtąd
stajemy się partnerami, którzy prowadzą nastolatków do wejścia w dorosłe życie.
Urabiamy człowieka odpowiedzialnego, uzbrojonego w odpowiednie wartości i z
pełną świadomością własnego „ja”.
Jasper Juul
porusza w swojej książce tematy bliskie zarówno nam – rodzicom, jak i
wychowawcom. Rozprawia o odpowiedzialności, problemach szkolnych,
nadszarpniętym zaufaniu, łamaniu ustalonych reguł … wszystkim, co bliskie
rodzicom i wychowawcom nastolatków.
Przede
wszystkim my, jako dorośli, musimy nabrać świadomości, że bycie nastolatkiem
nie jest chorobą.
„- Ile lat ma
Pani dziecko?
- Czternaście.
- Ach tak. To
trudny wiek.
Jeśli zaś
odpowiedź brzmi: „Jedenaście”, wtedy można usłyszeć: - W takim razie niedługo
się zacznie!”
To prawda,
nastolatki w tym wieku bywają trudne, a nawet nieznośne, jednak na nic nie
chorują, a po prostu przechodzą głęboką przemianę. Świetnie mówi o tym mój
ulubiony i często wspominany dr Marek Kaczmarzyk:
W tym okresie
przestajemy mamusiować i tatusiować, bo tego typu zachowania nasze dzieci już
nie potrzebują. Jeśli za bardzo wczuwamy się w tę rolę nasze słowa wpadają
jednym uchem, by szybko wypaść drugim.
„Rzeczywiste
wychowanie odbywa się między wierszami. Przenika poprzez szczególną atmosferę,
jaka panuje w domu między rodzicami, między nimi i znajomymi czy sąsiadami.”
Przede
wszystkim akceptujmy naszego buntownika takiego, jakim jest i nie porównujmy go
do idealnego w naszych oczach dziecka naszych znajomych.
Co z regułami i
zasadami? Zdecydowanie takowe mieć musimy, bo „w życiu gromadki muszą być
zasady”, jak mawiał Janusz Korczak. Ale w jaki sposób je zorganizować i ich
przestrzegać? Juul radzi równorzędny dialog z nastolatkiem na temat reguł. Wiem
o tym doskonale jako wychowawca nastolatków i mama czternastolatki, że ustalone
wspólnie zasady są dzieciom bliższe od tych, które próbują wcisnąć w ich życie
dorośli. Dlatego wspólnie ustalone zasady łatwiej przyswoić. Wiadomo, że nawet
najlepiej dopracowane reguły i tak spowodują eksperymenty w postaci ich
łamania. Ot, takie są reguły młodości i z całą rodzicielską miłością uczmy
nasze dorastające dzieci ponoszenia konsekwencji. I jedna ważna zasada – jeśli
przytrafi się jakaś wpadka z przekroczeniem reguł – nie moralizujmy przez
kolejne pół roku. Jeden raz wystarczy.
Jasper Juul
mówi o tym, jak ważny jest trójkąt współpracy w polach dzieci-szkoła-rodzice. I
jak często występują w tym trójkącie zaburzenia. Szkoła bardzo często
przypomina fabrykę – nikt nie myśli o dziecku jako człowieku, ale postrzega w
nim wyłącznie ucznia. Radość moją budzą różne działania, które zaczynają
zmieniać ten obraz dziecka w szkołach i świadomości ludzi, z którymi mam
przyjemność się spotykać i współpracować. Wielu nauczycieli i rodziców ciągle
jednak tkwi jakby „w betonie”, gdzie panują napięte relacje na linii „ja
nauczyciel” – „ty rodzic” plus dziecko w postaci ucznia. Dorośli popadają w
konflikty i nie mogą znaleźć wspólnego języka
dla dobra dziecka przecież. Juul
radzi, aby nauczyciele nie bali się rodziców i dali sobie możliwość przyjęcia
jakiejś nowej nauki, zaś rodzice „traktujcie nauczycieli tak, jakbyście
chcieli, żeby oni traktowali wasze dzieci”.
Rozmawiajmy
zatem ze sobą – my dorośli, ale przede wszystkim rozmawiajmy z naszymi dziećmi,
ale tak…naprawdę. Nie odpytujmy, nie pouczajmy, ale po prostu rozmawiajmy jak z
bliską sobie osobą. Trzeba sobie wyobrazić, że nie mamy do czynienia z
dzieckiem, ale z przyjacielem lub przyjaciółką. O czym rozmawiamy? Zdecydowanie
zmieni się ton, tematyka i podejście do rozmówcy. Nastolatek wyczuje to od razu
i chętnie się otworzy, a my jako rodzice będziemy zaszokowani tym, ile się o
nim i jego życiu dowiemy.
Obdarzmy nasze
dzieci i wychowanków zaufaniem i pozwólmy nastolatkowi na większą
odpowiedzialność. Pozwólmy czasem upaść i najprościej mówiąc – uczyć się na
własnych błędach. Nie chorujmy, jak to doskonale nazwała nasza koleżanka Kasia Stranz-Kaja, na
„mamozę” i „tatozę”, bo to choroba, która jest źródłem wielu konfliktów i
rujnuje zaufanie. Przy okazji rodzice odczuwają ciągłe zmęczenie i brak czasu
dla siebie. Dajmy szansę naszym dorastającym dzieciom na udowodnienie nam, że
dadzą sobie radę. „Jako rodzice często odbieramy dzieciom tę odpowiedzialność:
decydujemy, kiedy są głodne, kiedy najedzone, kiedy muszą iść spać, co mają
zrobić z włosami, jak mają się zachowywać wobec kolegów i tak dalej. A potem
oczekujemy, że w wieku trzynastu lat nagle staną się samodzielne i
odpowiedzialne. To absurd, przecież nie miały szansy się tego nauczyć”.
Wspierajmy dzieci dobrym słowem i odpowiednim wzmacniającym feedbackiem, a z
pewnością łatwiej będzie i nam dorosłym, i naszym dorastającym pociechom.
Bądźmy
sparingpartnerami dla naszych dzieci!
Na koniec
jeszcze jeden odcinek - dr Marek Kaczmarzyk o zrozumieniu nastolatka
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite. Byłam zrozpaczona niewiernością mojego męża. Odtąd nocuje w domu i nasza para wraca do życia. Wielkie podziękowania dla dr Obodo, na wypadek gdybyś potrzebował pomocy, aby skontaktować się z templeofanswer @ hotmail. co. uk lub whatsapp + 234 8155 42548-1
OdpowiedzUsuń