17 stycznia 2020

Udało się! Moje pół roku bez ocen na lekcjach polskiego.

Chcę się z Wami podzielić tym,co udało mi się wypracować w ciągu ostatnich trzech lat. Od dawna czułam,że coś nie pasuje mi w tym,że muszę oceniać moich uczniów.Często miałam poczucie,że jestem niesprawiedliwa,bo w jednakowe widełki muszę wkładać różne dzieci z różnymi możliwościami, zainteresowaniami, problemami.Gryzła mnie ta świadomość okropnie.W pewnym momencie zauważyłam,że wystawiam coraz mniej ocen.I że z tej małej ilości można wystawić ocenę na półrocze lub świadectwo.Wreszcie,dzięki wspaniałym polonistkom z pasją, umocniłam się w przekonaniu,że nie mam żadnych nienormalnych pomysłów.Z pomocą przyszło ministerialne rozporządzenie mówiące o tym,że nauczyciel ma obowiązek wystawić jedną ocenę w ciągu roku szkolnego - końcoworoczną.W ubiegłym roku w każdym półroczu miałam po dwie oceny i mnóstwo ocen opisowych.W tym roku postanowiłam pójść na całość.Intensywnie uczyłam się od najlepszych-mojej Beaty,Natalii Bielawskiej,Agnieszki Leszczyńskiej,Doroty Kujawy-Weinke i Ani Konarzewskiej.
Zaczęłam od tego,że poinformowałam rodziców wszystkich moich klas w jaki sposób będziemy pracowali na lekcjach polskiego. 

Od zawsze staram się pracować w trójkącie nauczyciel-dziecko-rodzic,gdyż tylko taki zgrabny układ pozwala na osiąganie sukcesów i buduje pozytywne relacje wspomagające ten proces.Na pierwszych zajęciach uporządkowałam wiedzę uczniów na temat oceniania, rozmawialiśmy o potrzebie ocen, i ich odczuciach i opinii na temat mojej propozycji.Przyjęli ją ochoczo - najbardziej uczniowie mojej własnej klasy, którzy od czwartej klasy mieli najmniej ocen cyferkowych.Przedstawiłam zasady i ustaliliśmy wspólnie sposób prowadzenia zeszytów i tworzenia notatek.I ruszyliśmy.Prace, które uczniowie tworzą wyłącznie na lekcjach, oceniam przy pomocy informacji zwrotnej.Zawsze podaję lub ustalamy wspólnie kryteria sukcesu (sami zdecydowali o wyborze nazwy-"nacobezu" im się nie podoba,KSU brzmi w ich opinii bardziej zagadkowo).Oceniamy się również koleżeńsko sposobem dwie gwiazdy i jedno życzenie, dokonujemy samooceny.Każdego dnia staramy się naszą lekcję poddawać refleksji.
Po trzech miesiącach pracy każdy uczeń otrzymał tabelkę z kryteriami sukcesu-umiejętnościami,które w danym momencie powinien mieć opanowane.Samodzielnie zaznaczali co umieją,a nad czym muszą popracować.Zobaczyłam również,co wymaga powtórzenia lub ponownego wyjaśnienia.
 
 




Wszyscy wykonali to zadanie perfekcyjnie.Byłam zaskoczona samoświadomością i szczerością. Wtedy dla rodziców z każdej klasy przygotowałam listy o przebiegu naszej pracy. Na początku stycznia moi uczniowie otrzymali KSU do listu.Pisali do mnie na temat swojej pracy w pierwszym półroczu. I tutaj postawiłam przed nimi trudne zadanie-wystawić sobie cyferkę. Nie ukrywam-bałam się tego momentu. Myślałam,że będą same piątki i szóstki. Jednak nie.Większość uczniów szczerze przeanalizowała swoje półroczne działania i zaproponowała dla siebie takie oceny,które byłyby również moją propozycją.Miałam troszkę pracy,bo każdy list wymagał odpowiedzi.I tutaj kolejna radość.Rozdałam listy,a uczniowie w zupełnej ciszy i skupieniu czytali to,co do nich napisałam.Niektórzy mieli łzy w oczach.Szóstoklasiści podzielili się refleksją,że "tak im ciepło w sercach". 
 







Oddałam teraz odpowiedzialność za oceny w ręce moich uczniów.Pomogę każdemu, żeby swoją ocenę mógł doprowadzić do świadectwa. Jednak to,czy ona na nie trafi w ogromnej mierze zależy od nich.Jeden z uczniów stwierdził,że czuje się teraz jak skoczek narciarski, który siedzi na belce i czeka na swój skok.
Wiem,że podjęłam wyzwanie.Ale czułam wewnętrzną potrzebę zmiany.Moi uczniowie dostrzegają pozytywne strony życia bez ocen.Mówią o tym,że nie czują strachu przed lekcją.Chce się im podejmować działania.Obserwuję,że coraz chętniej się wypowiadają.Nie boją się popełniania błędów,nie mówią,że czegoś nie umieją.A teraz coś,co jest w moim mniemaniu największym sukcesem-współpraca z rodzicami.Większość rodziców wpisała swoje słowo do zeszytu,który dzieciaki nazwały "księgą".

Zachęcam Was do bycia odważnym.Mi pomogły moje wspaniałe dziewczyny. To dzięki nim wiedziałam,że idę dobrą drogą.A jeśli już na nią weszłam,to nie wolno było się cofać.Bo przecież uczymy się,ciągle się uczymy.I róbmy to dalej.


2 komentarze:

  1. Gratuluje! Cudownie jest wiedziec, ze sa nauczyciele, ktorzy sa tak odwazni by zmieniac te szkole! Trzymam kciuki za dalsze sukcesy!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy!I naprawdę zachęcamy do bycia odważnym-wszystko jest możliwe do zrobienia,tylko nie można się bać.Trzeba wierzyć w swoją intuicję i uczyć się mądrzejszych od siebie,co nieustannie czynimy

      Usuń