13 sierpnia 2019

Pokaż mi, a zapamiętam!


Znalezione obrazy dla zapytania gimnastyka dennisona
(…) Pokaż mi, a zapamiętam (…)
Niedawno, w bałaganie szkolnych plików, odnalazłam wymyślony przeze mnie w 2010 r. zestaw ćwiczeń o wymownym tytule „Ja też potrafię”. Podczas przeglądania książeczki wróciły emocje z tamtego okresu. Pracowałam wówczas z klasą, na którą wszyscy położyli przysłowiową „lachę”. Stale słyszałam, że „ci” uczniowie są wyjątkowo…słabi, nieogarnięci, niewyuczalni.
Lubię takie momenty, bo zaczynam szukać, nie tylko
w książkach, nie tylko w doświadczeniach zawodowych, ale
i w sobie. To co przyniosła wiwisekcja, było najcenniejsze, uprzytomniłam sobie, że należę do osób, które uczą się, jeśli zobaczą, poćwiczą, doświadczą. Do tego jestem z tych, którzy potrzebują ruchu. Tymczasem moi podopieczni to kto? Małe dzieci  z doświadczeniami edukacyjnymi, pt. tabula rasa i masą energii w całym jedenastoletnim ciałku. Podziękowałam Konfucjuszowi za mądrość zamkniętą w zdaniu
Powiedz mi, a zapomnę, pokaż mi,
a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem.
Był to też czas, kiedy kończyłam kolejną podyplomówkę i kurs kinezjologii edukacyjnej  P. Dennisona, szczerze wierzyłam, że mogę zrobić coś dobrego dla „niewyuczalnych”. Napisałam parę prostych, nawet nieco infantylnych tekstów, na podstawie których uczniowie ćwiczyli czytanie
i przede wszystkim utrwalali schemat pracy na konkretnej formie wypowiedzi z podstawy programowej (pokaż mi, a zapamiętam), następnie przepisywali i tworzyli samodzielnie tekst
w oparciu o schemat (pozwól mi to zrobić). Każdą lekcję powtarzali przez trzy dni, potem robili sobie dzień przerwy (zasada zapamiętywania). Między kolejne działania umysłowe wplotłam ćwiczenia Dennisona. Każde dziecko otrzymało książeczkę i…płytę, na którą się nagrałam i pełniłam rolę osobistej trenerki. Ważne było też to, by  trenujący nie przesłuchali płyty do przodu. Myślę, że dotrzymali danej mi obietnicy.
Jak skończył się eksperyment, bo tak potraktowałam to działanie i tak przedstawiłam je rodzicom? Przede wszystkim każdy uczeń przeszedł trening. Skąd to wiem? Bo opowiadali mi o tym, co usłyszeli na płycie i widziałam efekty.
W tej „okropnej klasie” już dwa lata później znaleźli się laureaci konkursu kuratora
i pomniejszych konkursów lokalnych, dzieciaki z radością chłonęły nowe informacje, stale zaskakiwały mnie świetnymi „wypracowaniami”, doszliśmy wspólnie do 3 gim. i egzaminów zewnętrznych, ten z języka polskiego wypadł świetnie. Nie chodzi tu bynajmniej o zachwyt nad tym narzędziem, raczej dowiodłam wątpiącym, że te dzieci TEŻ POTRAFIĄ.
Dziś nie potrafię już odnaleźć nagrania, ale materiał z pewnością przewietrzę, a metodę wykorzystam. Jest prosta, niewydumana, można nią popracować indywidualnie lub
w zespołach, przełożona jak tort gimnastyką, jest dobrą zabawą, która uczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz